piątek, 29 czerwca 2012

Pasta śniadaniowa z surimi


Nie wiem, jak Wy, ale uwielbiam przywitać dzień pożywnym śniadaniem, które daje konkretny zastrzyk energii. I nie mam na myśli pieczonych kiełbasek z dodatkiem jajek smażonych na boczku, ale smaczne i lekkie menu, które pozytywnie nastawia na cały dzień. Dziś podzielę się z Wami przepisem na pyszną pastę, która jest na tyle uniwersalna, że może stanowić idealny dodatek nie tylko do bagietki, ale także do krakersów, czy ciemnego chleba typu pumpernikiel, gdy późnym popołudniem najdzie ochota na podjadanie.


Potrzebne składniki:
3 jajka
4 paluszki surimi Pescanova
pęczek szczypioru (użyjemy połowę)
150 g twarogu
świeży koperek
jogurt naturalny (4 łyżki)
majonez (maks. 2 łyżeczki)
sól i pieprz do smaku

W pierwszej kolejności gotujemy jajka na twardo, a w międzyczasie przygotowujemy paluszki surimi, szczypiorek i koperek, które drobno siekamy. Po ugotowaniu i ostudzeniu jajek, rozgniatamy je w misce widelcem, następnie dodajemy chudy twaróg i łączymy z surimi oraz szczypiorkiem i koprem. Gdy składniki będą już dobrze wymieszane, dodajemy 4 łyżki jogurtu naturalnego i opcjonalnie 1-2 łyżeczki majonezu. Całość doprawiamy solą i pieprzem do smaku i wstawiamy do lodówki na ok. 15minut.
Pasta smakuje wyśmienicie z pełnoziarnistym pieczywem.


wtorek, 26 czerwca 2012

Jod, skarb prosto z morza


W ostatnich dniach często słyszę od znajomych, że pomimo sprzyjającej aury, odczuwają ogólne zmęczenie i spadek dobrego nastroju. Dodatkowych zmartwień dokłada im wzrost wagi, marznące ręce i stopy, uczucie zimna oraz częste infekcje. Taki stan rzeczy może wiązać się z niedoborem jodu. Jeśli ciągle czujecie ospałość, zauważyliście problemy z pamięcią i koncentracją, a przyjaciele twierdzą, że wyglądacie blado, prawdopodobnie wasz organizm domaga się dawki dobroczynnego jodu.
Ten niezwykle ważny pierwiastek odpowiada za poprawny metabolizm, ponieważ pobudza tarczycę do produkcji hormonów, które regulują przemiany energetyczne, czyli zamianę składników odżywczych w energię. Ale to nie wszystko. Hormony te kontrolują także regenerację skóry, wzrost włosów i paznokci, rozwój i pracę mózgu, czy mięśni. Niedobór jodu prowadzi do niedoczynności tarczycy, powodując zmęczenie, dreszcze, zaburzenia pamięci, spadek sprawności intelektualnej, a nawet depresję. Jednak na tym nie koniec katalogu nieszczęść. Wystarczy wspomnieć zwiększoną podatność na przeziębienia, bóle stawów, wypadanie włosów i objawy przyspieszonego starzenia skóry. Warto więc zadbać o uzupełnianie jodu w organizmie. Jak to zrobić? Najbogatszym źródłem jodu jest woda morska i oczywiście nadmorskie powietrze. Dlatego, jeśli tylko uda Wam się wyjechać choćby na kilka dni nad Bałtyk, oddychajcie głęboko. Szczególnie w trakcie porannych spacerów brzegiem morza. Jeśli jednak taka możliwość nie jest w waszym zasięgu, nic nie szkodzi.
Skarbnicą jodu są ryby i owoce morza, które zjadane 2-3 razy w tygodniu z pewnością pokryją zapotrzebowanie organizmu na ten składnik i stanowią pewniejsze jego źródło, niż na przykład produkty zbożowe, mleczne, warzywa i owoce. Wszystko zależy bowiem od miejsca uprawy roślin i hodowli zwierząt. Im bliżej morza, tym go więcej. Dlaczego? Jod pochodzący z morza uwalnia się do powietrza i opada na ziemię, dlatego jeśli gleba jest bogata w jod, rośliny na niej rosnące zawierają go sporo. Jeżeli jednak nie dotyczy was luksus mieszkania nad morzem, możecie być pewni, że w regionalnych produktach spożywczych jodu jest za mało. Szukacie rozwiązania? Porcja smacznej ryby na obiad i szklanka jodowanej wody mineralnej po południu. Do tego owoce morza, których nie powinniście sobie żałować.

piątek, 22 czerwca 2012

Sopocka zupa rybna z miruną i łososiem


Początek lata oznacza, że odczuwam niepohamowaną chęć wyruszenia nad morze. Zanurzenie stóp w nagrzanym piasku, spacer wzdłuż wydm i złapanie kilku piegów na nosie to najlepszy sposób na powitanie mojej ulubionej pory roku. Oczywiście nie mogę też doczekać się wizyty w tradycyjnej smażalni oraz smaku zupy rybnej.  Do tej ostatniej miałam jeszcze niedawno spory dystans, ale gdy w ubiegłym roku spróbowałam zupy sopockiej, stała się moją ulubioną. Zaraz po pomidorówce!
Zapewniam, że mój przepis nie ma nic wspólnego z gotowaniem rybich głów. Zupa bazuje na wywarze z zieleniny, a ugotowane filety ryb są miękkie, delikatne i nadają wykwintnego smaku.


Składniki dla 3-4 osób:
6 szklanek wody
Zielenina: 1 marchewka, 1 pietruszka, 1 cebula, kawałek selera, pół małego pora, gałązka natki pietruszki
pół szklanki białego wina
4 ziarenka ziela angielskiego, 2 listki laurowe, pieprz, sól i estragon do smaku
filet z miruny ok. 150 g
filet z łososia ok. 150 g
pół szklanki przecieru pomidorowego
2 plasterki cytryny

Do zagotowanej wody wrzucamy umytą zieleninę, dodajemy łyżeczkę soli i gotujemy przez 15 minut, aż warzywa będą miękkie. Następnie wyjmujemy z wywaru marchewkę, selera i pora, które kroimy w paseczki. Cebulę i natkę pietruszki wyrzucamy. Do wywaru dolewamy wino, przyprawiamy zielem angielskim, listkami laurowymi oraz pieprzem i dodajemy umyte, pokrojone w dość duże kawałki, filety z miruny i łososia. Gotujemy na wolnym ogniu przez 10 minut, po czym dodajemy przecier pomidorowy i plasterki cytryny. Gotujemy kolejne 5 minut. W ostatniej minucie dorzucamy warzywa pokrojone w paseczki, szczyptę estragonu i ewentualnie szczyptę soli/pieprzu, jeśli potrzeba.
Zapewniam, że zupa jest wyśmienita!




wtorek, 19 czerwca 2012

Choriatiki, czyli sałatka grecka z dodatkiem surimi


Dziś kilka słów o idealnej na letnią pogodę sałatce, która przywodzi na myśl widoki ze słonecznego południa. Mowa oczywiście o sałatce greckiej, którą w kraju swojego pochodzenia zwą choriatiki, czyli sałatką wiejską. Gdyby zapytać, co znajduje się w jej składzie, większość z nas wymieni sałatę, pomidory, zielonego ogórka, cebulę, ser feta i oliwki.  Jednak podróżując po Grecji z łatwością przekonamy się, że składniki różnią się od siebie, w zależności od regionu. Są więc miejsca, gdzie w sałatce znajdziemy czerwoną paprykę lub marynowane buraczki zamiast pomidorów. Albo nie doszukamy się w niej zielonego ogórka. Niezależnie jednak od użytych warzyw, pewny jest skład sosu. Zawsze ten sam. Składa się z oliwy z oliwek, soli, pieprzu, ziół i koniecznie z odrobiny octu.

Sałatka choriatiki, która szczególnie przypadła mi do gustu, pochodzi w wysp północnej Grecji. Do jej wykonania potrzebujemy: sałatę, pomidory, oliwki, cebulę, ser feta, paluszki krabowe (użyłam surimi firmy Pescanova) i szczypiorek.


Liście sałaty, po umyciu i osuszeniu, rwiemy na kawałki. Pomidory i szczypiorek kroimy dość grubo, w myśl greckiej zasady, że tylko ludzie z miasta kroją wszystko (łącznie z chlebem) bardzo cienko. Cebulę kroimy w talarki, a ser feta i paluszki krabowe w spore kostki. Na koniec dorzucamy oliwki i całość polewamy sosem. Sałatę tradycyjnie podaje się z pajdami chleba, który Grecy moczą w sosie i dzięki temu zjadają swoją ulubioną sałatkę nie tylko do ostatniego kęsa, ale także do ostatniej kropli. 


piątek, 15 czerwca 2012

Makaron Casarecce z kalmarami i papryką


Kuchnia włoska uchodzi za jedną z najprostszych na świecie. I jest w tym sporo racji. Połączenie makaronu  z odrobiną oliwy, czosnkiem i bazylią, chyba nigdzie na świecie nie smakuje tak wybornie, jak w słonecznej Italii. Już same nazwy włoskich dań i deserów sprawiają, że ciężko powstrzymać apetyt – burrida, torta marinara, fritto misto di pesce, ciambellone, czy tiramisu. I choć polskie miasta przepełnione są włoskimi restauracjami, a sami Polacy lubią pastę, nasza znajomość włoskich dań kończy się zazwyczaj na spaghetti, lasagne i pizzy, oczywiście. Dlatego dziś przepis na potrawę z regionu Wenecja Euganejska, które słynie z frutti di mare.  
Do jego wykonania potrzebujemy makaronu Casarecce, który po przetłumaczeniu oznacza „domowej roboty”. Swoim kształtem przypomina wąską, skręconą rurkę i jest dostępny w większości supermarketów. 

Pozostałe składniki: 3 papryki (różne kolory), 2 cebulki, 10-12 pomidorów koktajlowych, czosnek, cytryna, pierścienie kalmarów PESCANOVA (pół opakowania)

Marynata: 3-4 łyżki oliwy z oliwek, 1 łyżka octu winnego, sól i pieprz do smaku, szczypta ulubionych ziół, 2 posiekane ząbki czosnku


Składniki marynaty mieszamy ze sobą, wkładamy do niej krążki rozmrożonych kalmarów, przykrywamy plasterkami cytryny i odstawiamy do lodówki na minimum godzinę. Po tym czasie, papryki kroimy w grubą kostkę, posypujemy solą i pieprzem. Pomidorki koktajlowe kroimy w ćwiartki. Na rozgrzanej oliwie szklimy drobno pokrojoną cebulkę z dwoma ząbkami posiekanego czosnku. Następnie dodajemy pokrojone w ćwiartki pomidorki koktajlowe, a po 3-4 minutach dokładamy paprykę i smażymy, aż będzie miękka. W międzyczasie gotujemy makaron Casarecce, według przepisu na opakowaniu (maksymalnie 7 minut). Na końcu smażymy kalmary, aż się zarumienią. Podajemy je na makaronie, w towarzystwie warzyw.




wtorek, 12 czerwca 2012

Małże św. Jakuba dla początkujących


Pomimo tego, że owoce morza uznawane są za rarytas i coraz śmielej wkraczają co codziennego menu wielu Polaków, nie trudno znaleźć osoby, które na ich widok uciekają od stołu. Bardzo często spotykam się ze stwierdzeniem „nie lubię owoców morza, choć nie wiem, jak smakują”. Fruti di Mare coraz częściej stają się przedmiotem zaciętych dyskusji pomiędzy ich zwolennikami i przeciwnikami. I choć Ci pierwsi potwierdzają ich walory smakowe oraz wyliczają wartości odżywcze, ci drudzy, często bezpodstawnie, uważają je za niejadalne. Negatywne nastawienie do darów morza oscyluje wokół ich rzekomego nieprzyjemnego zapachu i dziwnej konsystencji, której nie da się pogryźć. Tego typu argumenty są ciężkie do obalenia, zanim nie przekonamy niedowiarków do spróbowania choć jednego kęsa potrawy na bazie owoców morza.

bbcgoodfood.com
Przyrządzanie śródziemnomorskich dań nie należy do zadań trudniejszych niż przygotowanie dobrej potrawy mięsnej. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku należy pamiętać o wymaganym czasie smażenia, pieczenia lub duszenia. Ostatecznie mięso również może przypominać gumę, która jest trudna do przeżucia. Od czego więc zacząć przygodę z owocami morza, by mieć pewność, że efekt będzie zachęcający do dalszych eksperymentów?

Idealnym pomysłem są przegrzebki, które zdaniem niektórych są jak polędwica wołowa wśród mięs. Najłatwiejsze w przygotowaniu, efektowne i skazane na powodzenie w kuchennych poczynaniach. W przeciwieństwie do ostryg i muli, ich mięso jest zwarte, jednolite i jednokolorowe. Mają delikatny zapach, jedwabistą konsystencję, a ich muszle mają regularny kształt i piękny wygląd. Nie bez powodu też nazywane są małżami św. Jakuba., bowiem w średniowieczu stały się znakiem pielgrzymów udających się do osławionego Santiago de Compostela na jego grób.
Aby przegrzebki pozostały soczyste należy smażyć je bardzo krótko, maksymalnie 3-4 minuty, aż się zarumienią. Oczywiście nadają się także do spożywania na surowo, z kilkoma kroplami cytryny, jednak uznajmy to za drugi stopień wtajemniczenia. Wart uwagi jest fakt, że mięsa przegrzebków nie trzeba zmiękczać, a jedynie przyprawić do smaku. Następnie można je smażyć, piec, gotować, grillować i zapiekać. Ich ulubionym towarzystwem jest miks oliwy z ziołami i czosnkiem, sos sojowy, imbir, chilli lub białe wino. Lubią także wszelkiego rodzaju panierki, w tym tradycyjną, z bułki tartej lub nieco bogatszą – z dodatkiem parmezanu, posiekanych ziół i szynki parmeńskiej lub wędzonego boczku.

I choć nie jest prosto spotkać w Polsce świeże przegrzebki w muszlach, warto zainteresować się tymi mrożonymi. Smakują wyśmienicie zapieczone we własnych muszlach, z dodatkiem sosu beszamelowego. Polecam!




piątek, 8 czerwca 2012

Miruna ze szparagami w białym winie


Większość z nas wie, że do stałych elementów codziennego menu powinny zaliczać się zdrowe i urozmaicone posiłki, składające się z produktów zbożowych, chudych produktów mlecznych, chudego mięsa, owoców warzyw i ryb. I choć te ostatnie znane są z swych wartości odżywczych, jemy ich zdecydowanie zbyt mało. Można nawet pokusić się o twierdzenie, że pojawiają się na naszych talerzach „od święta”. Ryby powinny stać się regularnym składnikiem naszego jadłospisu i to nie tylko ze względu na swoje wartości odżywcze, ale również ze względu na niską zawartość tłuszczu. W towarzystwie warzyw stanowią pełnowartościowy posiłek, który zapewnia smukłą sylwetkę i świetne samopoczucie. A ponieważ nieuchronnie zbliża się koniec sezonu na moje ulubione szparagi, postanowiłam ponownie pokazać Wam, jak przygotować te smaczne, delikatne i bardzo odżywcze nowalijki w towarzystwie ryby. Jeśli więc szparagi do tej pory nie zagościły w Waszych kuchniach, a ryby pojawiają się zbyt rzadko, warto nadrobić zaległości!



Inspiracją do dzisiejszego dania stało się zdanie, które przeczytałam ostatnio w kobiecym magazynie (oj, wydało się!). Brzmiało ono mniej więcej tak - ryby dostarczają tych kalorii, którymi zdrowo jest się nie przejmować. Dlatego zachęcam do wypróbowania przepisu, który łączy dwa zdrowe i pyszne składniki, jest dziecinnie prosty w przygotowaniu, a jego efekt – pozytywnie zaskakujący nawet dla najwybredniejszych miłośników kuchni. Wystarczy 5 minut własnoręcznej pracy i 20 minut pracy piekarnika.

Składniki dla dwóch osób:
2 filety z miruny Pescanova
1 pęczek zielonych szparagów
1 pęczek szczypioru
1 cytryna
1 szklanka białego, wytrawnego wina

Do smaku: sól, pieprz, oliwa z oliwek, opcjonalnie 1-2 ząbki czosnku

Rozmrożone filety z miruny myjemy i osuszamy papierowym ręcznikiem, po czym solimy, posypujemy pieprzem (najlepiej kolorowym, świeżo zmielonym) i polewamy sokiem z połowy cytryny. Entuzjaści czosnku mogą także dodać 1-2 ząbki, choć i bez tego danie jest bardzo aromatyczne i smaczne. Szparagi myjemy i odcinamy twarde końcówki. Na dno żaroodpornego naczynia wylewamy odrobinę oliwy z oliwek i układamy filety (skórą do dołu). Na rybie układamy warstwę szparagów, które posypujemy pokrojonym szczypiorkiem, polewamy sokiem z drugiej połówki cytryny oraz winem,  po czym znów kropimy odrobiną oliwy. Naczynie przykrywamy folią aluminiową i pieczemy w temperaturze 180 stopni, aż składniki staną się miękkie. Powinno wystarczyć ok. 20 minut, polecam więc nakłuć wówczas szparagi widelcem – jeśli będą miękkie, danie jest gotowe!


Jeśli nie przepadacie za szparagami, w co szczerze wątpię lub jeśli przegapicie sezon, polecam brokuły!





wtorek, 5 czerwca 2012

Pyszna bagietka z nadzieniem surimi

Czasem dobre śniadanie potrafi zaprogramować człowieka na resztę dnia. Ja właśnie dziś spożyłam takie śniadanie i wiecie co? Chce mi się wszytko - pracować, myśleć, działać. Czuję się nasycona, lecz nie ociężała, a przede wszystkim bardzo zaspokojona w kwestii smaku.

Surimi to pałeczki krabowe wielu zastosowań. To także doskonała opcja emergency w razie totalnej pustki w lodówce, bądź głowie, w porze okołoobiadowej. Rozmrażają się bardzo szybko i (współ)tworzą bardzo wiele smacznych dań i zakąsek.
Dziś miały być podane w wersji obiadowej, ale w międzyczasie dowiedziałam się, że cała rodzina ma inne plany, niż zasiąść ze mną do stołu około godziny piątej.
W związku z tym zatarłam ręce i skonsumowałam naprawdę smakowite śniadanie...

Składniki na jedną minibagietkę:

- mała bagietka pszenna lub ciabatta
- kilka paluszków krabowych Pescanova
- łyżka majonezu
- łyżka jogurtu greckiego
- szczypior drobnolistny
- kilka listków natki pietruchy
- odrobina soku z cytryny
- świeżo zmielony czarny pieprz

Bułkę/bagietkę rozkrawamy tak, by otwierała się swobodnie a jednocześnie by obie części wciąż pozostawały razem.
Rozmrożone surimi kroimy na plasterki. Siekamy natkę oraz szczypiorek. Wszystko do wrzucamy do miseczki, dodajemy majonez, jogurt, pieprzymy i skrapiamy delikatnie sokiem z cytryny. Mieszamy, lecz z wyczuciem, by nie rozczłonkować delikatnej struktury surimi.
Owijamy folią aluminiową i konsumujemy ze smakiem. Świetnie z kanapką komponuje się zimny sok grejpfrutowy! :)


piątek, 1 czerwca 2012

Alfa i omega w prawidłowym odżywianiu


Co jakiś czas media informują nas, że dietetycy i specjaliści od żywienia biją na alarm. Jemy nisko zbilansowane posiłki, nasza dieta jest uboga, potrzebujemy pełnowartościowych dań i kwasów omega 3, albo 6. Ciekawe ilu z was zadało sobie pytanie, o co chodzi z tymi kwasami? Jakie omega? Zapewne wielokrotnie słyszeliście, że podstawą umiarkowanej i urozmaiconej diety jest ograniczenie spożywania nasyconych kwasów tłuszczowych
i cholesterolu. Inaczej sprawa się ma z nienasyconymi kwasami tłuszczowymi, które są bardzo korzystne dla naszego zdrowia. I tutaj wracamy do magicznej omegi.
Zgodnie z tym, co wyczytałam w mądrych książkach, w grupie kwasów nienasyconych (a nawet WIELOnienasyconych!) wyróżnia się dwie bardzo ważne podgrupy, czyli kwasy tłuszczowe omega-3 i omega-6. Te pierwsze znajdują się w rybach, skorupiakach, orzechach włoskich, czy migdałach, jak również w niektórych olejach roślinnych, na przykład w oleju arachidowym, lnianym i rzepakowym. Te drugie znajdują swoje źródło w pozostałych olejach roślinnych. I na pewno większość z was przyzna, zgodnie z ubolewaniem ekspertów, że produkty te nie pojawiają się na waszych stołach zbyt często. Odwrotnie sprawy wyglądają, gdy wspomnimy o niekorzystnych, nasyconych kwasach tłuszczowych. Tłuste mięso, pełnotłuste produkty mleczne… Mówi wam to coś?
A teraz konkrety, dla wszystkich tych, którzy mają ambicję, aby stać się alfą i omegą w prawidłowym odżywianiu. Dieta bogata w nienasycone kwasy tłuszczowe, czyli w oleje roślinne i ryby, obniża stężenie cholesterolu we krwi i obniża poziom złego cholesterolu w naszym organizmie. Oznacza to, że korzystnie wpływa na nasz układ krążenia i serce. Dodatkowo, kwasom omega-3 przypisuje się pozytywny wpływ na stan układu nerwowego, szczególnie mózgu i narządu wzroku. Ponadto, różnorodne badania wykazują, że składniki tłuszczu rybiego wzmacniają układ immunologiczny, łagodzą objawy reumatyzmu, astmy, chronią przed niektórymi chorobami nerek a podobno zmniejszają także ryzyko zachorowania na raka. Na tym nie koniec, ponieważ wpływają korzystnie na nasze samopoczucie oraz obniżają podatność na depresję. Czy potrzeba więcej argumentów dla wprowadzenia źródeł tych dobroczynnych kwasów do naszego codziennego menu? Jeśli tak, przypominam, że ryby są niskokaloryczne i dzięki temu sprzyjają osobom, które dbają o sylwetkę.
Przyłączam się więc do grona tych, którzy wypominają większości Polaków niezdrową dietę i zachęcam do wzbogacenia jej o czynnik omega. Wystarczy dwa razy w tygodniu zaglądać na mój blog i w tych dniach wzbogacać swoje kulinarne umiejętności o proponowane przeze mnie przepisy. Zapewniam, że z powodzeniem zastąpią wasze ulubione dania i przyniosą wiele korzyści dla zdrowia, zarówno własnego, jak i waszych bliskich.