piątek, 30 marca 2012

Tempura, czyli przysmaki w delikatnym cieście

Kuchnia japońska stała się w Polsce na tyle popularna, że wiele osób coraz śmielej i chętniej eksperymentuje z jej specjałami. Zauważalnie przybywa liczba amatorów sushi, co znajduje swoje odzwierciedlenie w wyrastających, jak grzyby po deszczu restauracjach i uginających się pod ciężarem orientalnych produktów sklepowych półkach. To dobra informacja dla wszystkich miłośników owoców morza, ponieważ są idealnym składnikiem tego typu dań. Początkujący entuzjaści japońskich specjałów, mają do dyspozycji szeroki wachlarz efektownych i smacznych propozycji, które wbrew pozorom nie są tak trudne w wykonaniu. Jednym z nich jest tempura, wymyślona pierwotnie przez Portugalczyków, czyli owoce morza i kawałki warzyw, otulone delikatnym ciastem.

Cała tajemnica tkwi w kruchym i chrupiącym cieście, którego przygotowanie jest dość proste. Należy jedynie pamiętać o kilku zasadach. Do przygotowania idealnej masy potrzebne jest:
1 jajko,
125 g mąki
woda.
Jajko należy wbić do miseczki, wlać 200 ml zimnej wody, dodać mąkę i dokładnie wymieszać. Aby przyrządzić dobrą tempurę, miseczkę z ciastem należy trzymać w lodzie, aby było jak najbardziej zimne. Można też w trakcie mieszania dodać do składników 2-3 kostki lodu.


W tak przygotowanej masie zanurzamy ulubione składniki, obtaczając je wcześniej w niewielkiej ilości mąki, po czym smażymy na mocno rozgrzanym oleju, aż będą chrupkie i złociste. Na koniec odsączamy tłuszcz, wykładając smakołyki na papierowy ręcznik i delikatnie solimy.

Ten niekwestionowany przysmak z Kraju Kwitnącej Wiśni serwujemy z sosem sojowym i wasabi, słodko-kwaśnym lub pikantnym sosem, albo z dipami.

wtorek, 27 marca 2012

Kolorowa sałatka z surimi

Kolory odgrywają w kuchni niebagatelną rolę - wszak jedząc nie poprzestajemy na kolekcjonowaniu doznań smakowych i węchowych, jemy również oczami. Dlatego bardzo istotne jest, jak dana potrawa zostanie podana, ale także - jak sama w sobie prezentuje się kolorystycznie.
Sałatka, którą dziś przyrządziłam na kolację łączy w sobie kilka istotnych w kulinariach zalet - jest prosta, jest smaczna i jest piękna w swej barwnej różnorodności.



Składniki dla 3-4 osób:

- opakowanie surimi od Pescanovy
- świeży brokuł
- pół puszki kukurydzy
- 2 ząbki czosnku
- 2 łyżki majonezu
- nieco soku z cytryny
- odrobina startej skórki cytrynowej
- świeżo zmielony czarny pieprz


Surimi wyciągamy odpowiednio wcześnie z zamrażalnika, by rozmroziło się. Brokuł gotujemy w całości bardzo krótko (2-3 minuty), tak by był al dente. Nie pozbywajmy się pochopnie jego nóżki, czyli głąba. Według mnie stanowi on najsmaczniejszą część warzywa, dlatego odcinam jedynie jego końcówkę. Odsączamy kukurydzę. Przeciskamy przez praskę czosnek.

Gotowe, rozmrożone surimi rozdzielamy palcami na pasma. Wrzucamy do miski, podobnie postępujemy z brokułem - nie potrzebujemy noża, by rozdrobnić go. Mieszamy paseczki surimi, kawałki brokuła, kukurydzę oraz zmiażdżony czosnek. Dodajemy majonez, nieco soku z cytryny, ścieramy odrobinę skórki. Pieprzymy do smaku.

Podajemy ze świeżym, pszennym pieczywem.


piątek, 23 marca 2012

Szybka pizza frutti di mare

Gdy przychodzi piękny wiosenny dzień i jedyne na co mamy ochotę po pracy, to popołudniowy spacer, a potem słodkie lenistwo, nikomu nie chce się gotować. A już na pewno odpada trzydaniowy obiad. Co zrobić, by przyrządzenie smacznego obiadu sprawiło w takim dniu przyjemność i nie zabrało wiele czasu? Dobrym pomysłem może być pizza z owocami morza!

Zawsze byłam zwolenniczką robienia w kuchni wszystkiego samodzielnie i omijania drogi na skróty, co tyczyło się również wyrabiania spodu pod pizzę. Jednak do czasu. Jakiś czas temu odkryłam w sprzedaży ciasto, zwinięte w pergamin, które po wyjęciu z opakowania jest gotowe na spotkanie z rozgrzanym piekarnikiem. I zapewniam, że gdybym nie spełniało moich wysokich kulinarnych wymagań, wróciłabym do starej szkoły i ugniatania. Jednak, ku mojemu miłemu zaskoczeniu okazało się, że tego typu ciasta to rewelacyjne rozwiązanie, gdy nie mamy zbyt wiele czasu. A efekt podobny.

Jeśli więc czujemy od rana, że przyszedł dzień na pizzę, wyciągamy z zamrażarki ulubione owoce morza, by potem nie tracić czasu na ich przygotowanie i w wolnej popołudniowej chwili zabieramy się do dzieła!


Składniki:
ciasto na pizzę (w zestawie z sosem pomidorowym)
250 g ośmiorniczek
1 opakowanie krewetek Pescanova
2 puszki tuńczyka w sosie własnym
200 g startej mozzarelli
czosnek
cebula
opcjonalnie: oliwki lub kapary

Ośmiorniczki wrzucamy na rozgrzaną oliwę, przyprawiamy posiekanym czosnkiem (wedle uznania, jak dla mnie – 2- 3 ząbki) i podsmażamy. W tym czasie wyciągamy z opakowania ciasto na pizzę i wykładamy na prostokątną blachę. Mieszając od czasu do czasu ośmiorniczki, smarujemy ciasto sosem pomidorowym. Jeśli w zestawie takiego sosu nie było, warto wykorzystać pastę pomidorową lub krojone pomidory z puszki, przyprawiając: solą, pieprzem, bazylią i tymiankiem lub ziołami prowansalskimi. Rozmrożone krewetki obieramy z ogonków i odsączamy na papierowym ręczniku, a tuńczyka odsączamy na siteczku z sosu.

Gdy ośmiorniczki zarumienią się, układamy je na pizzy wraz z ulubionym dodatkiem (cebula, zielone oliwki lub kapary), dodajemy sporo tuńczyka i zasypujemy startą mozzarellą. Na górze układamy krewetki i całość wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 200 st.

Smacznego i udanego spaceru! ;)

wtorek, 20 marca 2012

Rybka wzorcowa

Bywając nad Bałtykiem zawsze wracałam do smażalni dobrze znanych mi z wcześniejszych pobytów. W dobie nieskrępowanej przedsiębiorczości każdy myśli, że jest wirtuozem danej dziedziny, a przecież smażenie ryby to żadna filozofia. Otóż jednak jest to filozofia, skoro obiady u Zamojskich w Stilo cieszą się tak wielkim powodzeniem, że w sezonie trzeba grzecznie oczekiwać na wolne miejsce, podczas gdy u konkurencji ruch jest bardzo umiarkowany.
Nadmorski dorszyk, połowiony bladym świtem, przyrządzony kilka godzin później, w towarzystwie grubo ciosanych frytek zdobnych w kryształki morskiej soli i świeżutka surówka z białej kapusty a obok kufel regionalnie warzonego chłodnego (nie: zimnego!) piwa to dla mnie kwintesencja wakacji nad Bałtykiem.

Kilka dni temu zapragnęłam rybki w stylu nadmorskich smażalni, jednak z nieco bardziej udomowionym towarzystwem - ziemniakami puree z masłem osełkowym i koperkiem oraz surówką ze świeżej marchwi i winnych jabłek. Proste, przewidywalne i nieskończenie smaczne!

Składniki dla 3 osób:
- opakowanie ryby miruna od Pescanovy
- morska sól, świeżo zmielony pieprz
- jajko
- mieszanka 1:1 bułki tartej i mąki pszennej
- olej rzepakowy
- kilka ćwiartek cytryny

Dodatkowo:
- kilka ziemniaków
- kilka łyżek mleka
- łyżka masła osełkowego
- parę gałązek koperku
- 3 spore marchwie
- 1 niewielkie jabłko
- nieco soku z cytryny/limonki
- kilka kropli oleju
- łyżeczka płynnego miodu

Zaczynamy od ziemniaków i surówki, rybę zostawiając na koniec, bo najlepsza jest taka z chrupiącą panierką, prosto z patelni. Połówki ziemniaków gotujemy do miękkości w osolonej wodzie, a następnie, ugotowane i odsączone miażdżymy tłuczkiem dodając masło i mleko, oraz - w razie potrzeby - delikatnie soląc. Surówkę sporządzamy równie prosto - na dużym oczu tarki trzemy obrane marchwie i niekoniecznie obrane, lecz koniecznie umyte jabłko. Dressing stanowi sok cytrynowo-miodowy.

Teraz sedno: Rozmrożoną rybę płuczemy, osuszamy, solimy i pieprzymy. W dwóch talerzach sporządzamy składniki panierki - w jednym ma się znaleźć roztrzepane jajko, w drugim mieszanka bułki tartej i pszennej mąki. Przyprawione płaty ryby maczamy kolejno w zawartości obu talerzy.
Olej na patelni musi być BARDZO rozgrzany, tak, by wrzucony nań płat panierowanej ryby natychmiast zaczął się smażyć, w przeciwnym razie ryba wchłonie ponadprogramowe ilości tłuszczu, będzie niesmaczna i jeszcze bardziej kaloryczna.
Serwujemy wszystko razem w towarzystwie ćwiartek cytryny lub limonki.


piątek, 16 marca 2012

Sztuka jedzenia frutti di mare (cz.2)

Wracając do sztuki jedzenia owoców morza, warto przypomnieć, że sposób podania frutti di mare, jak i spożywania, zależy w głównej mierze od ich rodzaju. I skoro wiemy już, jak poradzić sobie z rybami i krewetkami, warto poznać niuanse nieco bardziej wyrafinowanych zasad jedzenia ostryg i skorupiaków.

Ostrygi i małże podaje się w otwartych muszlach, koniecznie na potłuczonym lodzie i z cytryną. W wielu miejscach można spotkać się z ułożeniem tych skorupiaków wokół naczynka z sosem koktajlowym. Przytrzymując muszlę palcami lewej ręki, odcinamy małżę od muszli, używając do tego specjalnego widelczyka do ostryg. W restauracji będzie to najmniejszy z podanych widelców. Przed spożyciem skrapiamy małżę cytryną, unosimy muszlę na wysokość ust i o ile nie jesteśmy na bardzo oficjalnym przyjęciu, wysysamy małżę wraz z płynem. Jeśli podano sos, nabijamy mięso na widelec i przed zjedzeniem zanurzamy w nim ostrygę. Oczywiście pod warunkiem, że sos jest tylko nasz! Jeśli dzielimy go z innymi gośćmi, wypada nałożyć sobie wcześniej trochę sosu na talerz.

O wiele więcej wysiłku wymagają homary, kraby i langusty. Przed podaniem należy je częściowo przygotować do konsumpcji, aby ułatwić zadanie miłośnikom tych znakomitych darów morza. Warto wykorzystać też duże serwetki, ponieważ ceremonia jedzenia homara zazwyczaj kończy się pochlapaniem. Homary serwujemy rozcięte wzdłuż tułowia i w pierwszej fazie jedzenia posługujemy się rękoma. Ukręcamy kleszcze i odkładamy na brzeg talerza, a następnie za pomocą dwuzębnego widelca z ostrymi szpikulcami wybieramy mięso z ogona, a potem z kleszczy. Każdy kawałek mięsa nabijamy na widelec i przed zjedzeniem maczamy w maśle lub w sosie. Jeśli chcemy poszczycić się mianem prawdziwego konesera, nie marnujemy ani kawałka. Odnóża homara odłamujemy ręką, łamiemy w środku i wyciskamy mięso zębami. Puste skorupki odkładamy do specjalnie postawionego półmiska, a po zakończeniu posiłku płuczemy dłonie w miseczce z gorącą wodą i plasterkami cytryny. Nieco łatwiej jest poradzić sobie z mniejszymi krabami. Jeśli krab jest w pancerzu jedzenie rozpoczynamy od odnóży. Wykręcamy jedno z nich i wysysamy mięso ze skorupki, podobnie robimy z drugim. Odnóża odkładamy na brzeg talerza. Aby skosztować mięso z korpusu, wybieramy je od spodu widelczykiem. Analogicznie do kraba postępujemy z langustą.

Pomimo tego, że otwieramy się na świat, poznajemy nowe kultury i serwujemy modne potrawy, reguły kulturalnego postępowania przy stole są prawie niezmienne. Pamiętajmy, że savoir vivre obowiązuje nie tylko gości przy stole, ale przede wszystkim gospodarza. Jeśli planujemy podanie wykwintnej potrawy z owoców morza, warto dowiedzieć się wcześniej, w jaki sposób powinno się serwować i jeść takie potrawy. Wszystko po to, żeby nie wyjść na osobę bez obycia i móc służyć radą innym.

_______________
photos from: weheartit.com

wtorek, 13 marca 2012

Seafood chowder

Innym, obok fish and chips, tradycyjnym daniem w irlandzkiej kuchni, przynajmniej tej serwowanej u wybrzeża Atlantyku, była zupa rybna, a ściślej mówiąc - zupa pełna owoców morza. Obie te potrawy bardzo często pałaszowałam przebywając w Irlandii, jednak gołym okiem widać, że należą one do zgoła odmiennej kategorii. O ile smażona na głębokim oleju ryba z frytkami to najzwyklejszy w świecie fastfood, o tyle chowder to danie z nieco wyższej półki, a o czym świadczy choćby jego cena w karcie menu oraz fakt, że podawana jest raczej w restauracjach niż barach.
Choć szef kuchni, w której jako studentka, pracowałam nie zdradził mi nigdy przepisu na zupę z owocami morza, to jednak natychmiast po powrocie na łono ojczyzny rozpoczęłam prace nad odtworzeniem tego niesamowitego smaku (nie ukrywam - przy wydatnej pomocy przepisów znalezionych w Sieci). Wiedziałam jedno - zupa jest dość tłusta, bo ilekroć ją pochłaniałam w przerwie na lunch, mój szef śmiał się, że teraz powinnam zaliczyć porządny jogging.



Składniki na spory gar zupy:
- bulion warzywny (marchew, korzeń i nać pietruchy, seler, spora cebula, 2-3 ząbki czosnku ugotowane w lekko osolonej wodzie)
- ćwierć lub 1/3 kostki masła (zależy jak bardzo przerażają Was kalorie ;)
- szklanka półwytrawnego białego wina
- mały kubełek śmietanki kremówki
- duży pęczek szczypioru
- kilka gałązek świeżego tymianku
- owoce morza: paczka krewetek oraz miruna (jedno i drugie od Pescanovy), opakowanie małży, kawałki ośmiornic
- świeżo zmielony czarny pieprz


Bulion powstaje w prosty sposób - obieramy włoszczyznę, wrzucamy do garnka z wodą, lekko solimy, przykrywamy o gotujemy około kwadransa, tak, by wszystkie warzywa zmiękły. Gdy tak się stanie, dodajemy masło i blendujemy całość, by nieco zagęścić zupę. Płuczemy rybę, kroimy na drobniejsze kawałki, podobnie - opłukujemy owoce morza. Wrzucamy do aromatycznego od warzyw bulionu, gotujemy kilka minut. Dodajemy białe wino oraz śmietankę, siekamy drobno tymianek oraz połowę szczypioru. Na niewielkim ogniu gotujemy jeszcze chwilę, by smaki przeniknęły się. Pieprzymy do smaku. Na koniec sypiemy również pozostałą część szczypiorku. Ma nie tylko walor smakowy - sprawia, że zupa pięknie prezentuje się na talerzu.

Można chowder podać z ziemniakami - najlepiej, gdy są młode (wtedy szorujemy je, lecz nie pozbawiamy delikatnej skórki.

piątek, 9 marca 2012

Sztuka jedzenia frutti di mare

Owoce morza i ryby należą do wytwornych składników wielu pysznych dań, dlatego należy im się wyjątkowe traktowanie, gdy znajdą się na talerzu. Warto poznać zasady spożywania frutti di mare, zanim zaskoczą nas rarytasy, których zechcemy skosztować. Znajomość sztuki jedzenia przyda się nie tylko w eleganckiej restauracji, ale także podczas spotkania towarzyskiego, gdy trzeba będzie pomóc naszym znajomym.

Nie każdym bowiem spotyka się na co dzień z tak wykwintną kuchnią i nie każdy musi wiedzieć, jak postępować z ostrygą, czy homarem… Ale zacznijmy od początku, czyli od ryb!

W przeszłości ryby jedzono dwoma widelcami i choć obecnie preferuje się inne zasady, nadal możemy spotkać się z taką formą podania. Należy wówczas pamiętać, że widelec, który trzymamy w prawej dłoni, służy nam za nóż i tak też należy się nim posługiwać. Współczesne zasady dobrego wychowania mówią, że do spożycia ryby używamy specjalnego, tępego noża, który służy do usuwania ości oraz widelca. Co zrobić, jeśli rybę podano nam w całości? W pierwszej kolejności usuwamy płetwy, następnie nacinamy skórę wzdłuż grzbietu i zdejmujemy wierzchni płat, pod którym kryje się mięso. Oddzielamy je z części grzbietowej ryby, następnie z części ogonowej i z długich ości, zsuwając delikatnie w dół. Po zjedzeniu mięsa z wierzchniej części ryby, sztućcami (nigdy palcami!) usuwamy na bok talerza kręgosłup wraz z ośćmi. Następnie zsuwamy mięso ze spodniej skóry i dopiero wtedy zjadamy do końca.

Owoce morza serwujemy i spożywamy w rożny sposób, w zależności od ich rodzaju. Podając niektóre z nich należy przygotować specjalne szczypce do kruszenia pancerza (np. homara) lub widelczyki do ostryg. Ważne jest także, aby nie zapomnieć o miseczkach wypełnionych wodą z cytryną, które służą do płukania palców.

Savoir-vivre dotyczy nie tylko małż i skorupiaków, ale także popularnych krewetek. Jeżeli zostały podane w formie koktajlu są obrane i małe, jemy je jednym kęsem. Jeśli krewetka jest większa i stanowi przystawkę, wystarczy przeciąć ją widelcem. Duże krewetki serwowane jako przystawka jemy palcami. Jeśli jednak krewetki stanowią danie główne, należy spożywać je za pomocą noża i widelca. Na samym początku na krewetki wyciskamy cytrynę. Jednak uwaga! Do zasad dobrego wychowania należy osłonięcie czynności łyżką, aby cytryna nie trysnęła na talerz innego gościa. Jeśli do dania podano w oddzielnej miseczce sos i jest przeznaczony tylko dla nas, możemy zanurzać w nim krewetki. Jeśli jednak naczynie z sosem jest wspólne, należy albo polać nim nasze danie albo nałożyć wystarczającą ilość na talerz. Co jeśli zrobić, jeśli krewetki podane na talerzu, nie zostały wcześniej obrane? W takim przypadku posługujemy się ręką, władamy kciuk pod skorupkę na górnym końcu, luzujemy ją i ściągamy. Skorupek nie odkładamy na swój talerz, tylko do osobnej miseczki, która powinna stać na stole.

Tyle z teorii, a jak wiadomo, nie ma lepszego sposobu nauki, niż praktyka. Namawiam więc do eksperymentowania z wysublimowanymi potrawami, które nie tylko dobrze smakują, ale także angażują uczestników spotkania i na długo pozostają w pamięci! Już niedługo podpowiemy, jak postępować z muszlami podanymi na talerzu oraz wszelkimi szczypcami i mniejszymi skorupiakami.

_______________________

photo from: beyondthepasty.wordpress.com

wtorek, 6 marca 2012

Krewetki w sosie słodko-kwaśnym

Pamiętacie smak sosu słodko-kwaśnego Uncle Bens, kiedy słoiczki z gotowymi potrawkami pojawiły się na polskim rynku jako nowość? Ja bardzo dobrze pamiętam. To była inna jakość jedzenia. Świadomość społeczna nie była jeszcze wyczulona na takie zagadnienia jak konserwanty, wzmacniacze smaku i inne tego typu wątpliwe atrakcje. Pamiętam, że jednym z moich ulubionych obiadów na początku lat 90. był ryż z kurczakiem podany z tymże właśnie sosem.
Po latach postanowiłam odtworzyć jego smak, bo nie przepadam za gotowymi rozwiązaniami w kuchni i choć mój sos słodko-kwaśny nie smakuje identycznie, to jednak smakuje naprawdę dobrze.

Składniki sosu:

Słoiczek przecieru pomidorowego,
łyżka octu winnego,
cztery łyżki syropu klonowego (można zastąpić roztopionym cukrem bądź delikatnym w smaku miodem - na przykład lipowym lub wielokwiatowym)
porządna szczypta chilli,
łyżeczka papryki słodkiej
marchewka pokrojona w słupki
dwie łyżki plasterków bambusa
pół czerwonej papryki
sok z połowy cytryny

Składniki potrawy dla 3 osób:

powyższy sos :) - niewielka miseczka
2 opakowania krewetek mrożonych od Pescanovy
1 papryka - czerwona lub żółta
nieco oliwy
2-3 ząbki czosnku
pieprz czarny
opakowanie chińskiego makaronu ryżowego


Sos sporządzamy tak, że łączymy wszystkie składniki w rondelku i gotujemy na niewielkim ogniu tak długo, aż warzywa zawarte weń wyraźnie zmiękną, pozostając jednocześnie lekko chrupiące - można by rzec - al dente ;).
A więc - na pewno nie powinny się rozgotować!
Ponieważ sos sporządzałam w większej ilości na nieco inną okazję, a dziś miałam gotowy w pojemniku w lodówce i ilość papryki w nim nie do końca mnie satysfakcjonowała postanowiłam dodać jeszcze trochę.
Krewetki, rozmrożone uprzednio, przepłukałam, osuszyłam i podsmażyłam lekko na odrobinie oliwy z posiekanym czosnkiem. Delikatnie popieprzyłam kręcąc młynkiem nie więcej niż trzy dwa razy nad skwierczącymi apetycznie owocami morza.
Przygotowanie makaronu ryżowego to żadna filozofia - zazwyczaj zalewa się do wrzątkiem i pozostawia na minutę-dwie by zmiękł. (Warto jednak przeczytać informację na opakowaniu - czasem bowiem może się zdarzyć, że trafiliśmy na taki, który należy podgotować).
Siekamy drobno paprykę - ja lubię w wąskie paski - dodajemy do krewetek, a następnie zalewamy całość sosem.


Podajemy z makaronem ryżowym w wersji nonszalanckiej- wszystko razem lub eleganckiej - makaron na spodzie, a farsz jako zwieńczenie.
Ja preferuję tę pierwszą ;).


piątek, 2 marca 2012

Maki z paluszkami krabowymi

Od czasu do czasu, gdy mam mniej napięty harmonogram, lubię przyrządzić coś specjalnego. Dni kuchennych rewolucji nie zdarzają się zbyt często, jednak gdy tylko mam okazję, wykorzystuję ją do maksimum. Pichcenie sprawia mi dużo przyjemności, szczególnie gdy wiąże się z wypróbowaniem czegoś nowego. Do moich ostatnich kulinarnych popisów należy zaliczyć więc sushi. Wbrew pozorom nie jest aż tak trudne do wykonania, a praktyka czyni mistrza. Warto zaopatrzyć się w podstawowe składniki: nori, czyli prasowane algi, w które zawijamy składniki, odpowiedni ryż, sos do ryżu, sos sojowy i wasabi. Niezbędna jest też mata bambusowa do rolowania i dobrze naostrzony nóż. Do dzieła!

Składniki na dwie osoby:
3 płaty nori
250 g ryżu do sushi
por
szczypiorek
100 g łososia wędzonego
100 g śledzia
pół opakowania paluszków krabowych (surimi) Pescanova

Ryż gotujemy według przepisu i po ściągnięciu z ognia przyprawiamy łyżką sosu, po czym odstawiamy do ostygnięcia. Następnie przygotowujemy składniki, które posłużą nam za wkład do sushi. Liście pora i szczypiorek kroimy w paski o długości 5 cm. Podobnie postępujemy z rybami, które kroimy w paski o wymiarach 2 x 5 cm. Paluszki krabowe odpakowujemy z ochronnej folii.

Na matę bambusową kładziemy nori (po wyjęciu z opakowania płat kroimy na pół). Na 2/3 powierzchni nori układamy cienką warstwę ostudzonego ryżu. Moczymy często ręce, ponieważ ryż się klei, ale ostrożnie, aby nie przemoczyć nori. Następnie układamy obok siebie składniki: rybę + surimi + paseczki pora i szczypiorek. Można dodać także odrobinę wasabi. Bierzemy na palec niedużą ilość i smarujemy nim linię wzdłuż krawędzi wodorostów (po stronie bez ryżu).
Teraz rolujemy całość, używając do tego maty. Aby skleić ze sobą nori, moczymy płat w miejscu, gdzie nie ma ryżu i dociskamy. Po utworzeniu rolki, ostrym nożem bez ząbków kroimy nasze dzieło na niewielkie części.


Przepisów na maki jest nieskończenie wiele. Dlatego możemy użyć takich składników, jakie najbardziej lubimy. Gotowe maki podajemy z sosem sojowym i wasabi. Jeśli nie potrafimy posługiwać się pałeczkami, poszczególne kawałki jemy rękoma, w całości. Itadakimasu, czyli smacznego!