Po dwóch postach-peanach na cześć kuchni włoskiej powracam do klimatów swojskich i własnych wariacji rybnych. To znaczy nie tak do końca własnych, bo taką rybę jadałam nieraz u mojej babci. To prosty przepis, żeby nie użyć określenia - prymitywny - ale naprawdę bardzo smaczna rzecz.
Zwyczajowo serwuję rybę w pieczarkach i cebuli z pieczonymi ziemniaczkami i surówką z białej kapusty. Zimowo, czyż nie?
Składniki:
- opakowanie odfiletowanej miruny od Pescanovy
- opakowanie 0.5 kg drobnych pieczarek
- 2 średnie cebule
- 2 łyżki masła
- nieco oleju
- sól morska
- świeżo zmielony czarny pieprz
- 2 szczypty sproszkowanej słodkiej papryki
Rozmrażamy mirunę, płuczemy, osuszamy.
Pieczarki myjemy i kroimy na połówki lub odrobinę drobniej (ale nie zbyt drobno!), cebulę obieramy, kroimy w plastry. Piekarnik nagrzewany do temperatury 180 st. C. Naczynie żaroodporne smarujemy na spodzie olejem. Następnie układamy płaty miruny, oprószamy solą, pieprzem, kładziemy na nich cebulę, pieczarki, płatki masła, posypujemy słodką papryką.
Zapiekamy 15-20 minut.
Jeśli, podobnie jak ja, zamierzacie serwować rybę z ziemniakami, pamiętajcie, by wstawić je odpowiednio wcześniej, bo potrzebują więcej czasu, by dojść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz