Rybka w occie, specjalność mojego Dziadka, zwykle była panierowanym, obsmażonym dorszem, zanurzonym w roztworze, którego recepturę znał tylko autor i dużej ilości cebuli, ale w tym roku to mnie w udziale przyszło zrobienie dziadkowego specjału. Postawiłam na mirunę :)
Składniki:
- 3 opakowania miruny od Pescanovy
- kilka jaj i bułka tarta wymieszana z mąką pszenną do panierki
- sól, pieprz
- 4-5 dużych cebul
- olej rzepakowy
marynata:
- kilka liści laurowych
- 2% roztwór octu (mieszamy z wodą)
- większa szczypta soli
- czubata łyżka cukru
Rybę rozmrażamy, opłukujemy, osuszamy. Solimy i delikatnie pieprzymy. Dzielimy na mniejsze kawałki, obtaczamy w panierce. Smażymy w sporej ilości oleju rzepakowego (zdrowszy!), a następnie pozostawiamy w talerzu do ostygnięcia.
Obieramy cebule, kroimy w cienkie plastry, lub wrzucamy do robota kuchennego z opcją - krążki. W garnku przygotowujemy roztwór marynaty, w której zanurzymy rybę. Marynata winna zagotować się, ale później należy konieczie wystudzić ją do temperatury pokojowej.
W sporym słoju układamy warstwami - ryba, cebula, ryba, cebula i tak dalej. Zalewamy marynatą i odstawiamy w chłodne miejsce.
Potrawa jest gotowa już po około 24 godzinach od zalania marynatą.
Jest to jedna z tych kulinarnych must-be, bez których nie wyobrażam sobie wigilii :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz