Dziś
jest jedyny dzień w tygodniu kiedy mogliśmy zasiąść w pełnym składzie
do stołu i zjeść razem śniadanie. Bez pośpiechu, bez poganiania, bez
poczucia, że z każdą kolejną chwilą konsumowania mamy coraz mniej czasu
na obowiązki. Znak czasów. Na szczęście dziś degustujemy bez końca, ja
robię sobie drugą kawę z pianką, piję je obie z nogami na krześle obok,
słucham radosnych dyskusji przy stole i cieszę się chwilą. Celebrę
uświetnia świeżutkie pieczywo i pasta kanapkowa z krewetką w roli
głównej.
Składniki:
- opakowanie krewetek gotowanych od Pescanovy
- kostka twarogu półtłustego ok.15dkg
- mały kubełek kwaśnej śmietany 12%
- łyżka sklarowanego masła
- pęczek drobnolistnego szczypiorku
- zielona papryczka chili
- limonka
- ząbek czosnku
- kilka gałązek natki pietruszki
- szczypta soli
Rozmrożone
krewetki płuczemy, osuszamy i pozbawiamy ogonków. Kroimy każdą na 3-4
kawałki. Na patelni rozgrzewamy sklarowane masło. Podsmażamy krewetki na
bardzo małym ogniu.
W misce rozgniatamy widelcem twaróg, łączymy ze
śmietaną. Siekamy zioła, czosnek i chili. Łączymy z pastą twarogową.
Solimy i wyciskamy odrobinę soku z limonki. Łączymy z przestudzonymi
krewetkami.
Jemy w formie śniadaniowej sałatki - widelcem wprost z
talerza, lub nakładamy obficie na kawałek świeżego pieczywa. Udanej
niedzieli! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz