Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam pikantne potrawy. Szczególnie od momentu, kiedy zaczęłam odkrywać kuchnię tajską. Z biegiem czasu oswoiłam potrawy, które jeszcze nie dawno wydawały mi się niejadalne. Na pewno znacie to uczucie, kiedy danie jest tak pikantne, że każdy kolejny kęs wywołuje palenie w gardle i pieczenie w nosie, ale równocześnie tak aromatyczne i smaczne, że nie sposób go sobie odmówić. Jeśli lubicie ten stan, sugeruję przyjaźń z chilli. I nie mam na myśli przyprawy w proszku. O wiele lepiej sprawdzają się kolorowe papryczki, świeże lub suszone, których zdecydowanie najwięcej spożywa się właśnie w Tajlandii. Co sprawia, że pomimo uczucia pieczenia ludzie tak bardzo lubią chilli? Za pikantny smak papryczek odpowiada kapsaicyna, która stymuluje receptory bólu, przez co mózg rozpoczyna produkcję endorfin, czyli hormonów szczęścia. To właśnie dlatego po spożyciu pikantnego dania, poprawia się nam nastrój. Jednak chilli ma więcej zalet! Ponieważ hamuje apetyt sprzyja osobom dbającym o linię, a ponadto działa zbawiennie na osoby z kłopotami krążeniowymi. Składnik, który nadaje papryczkom pikanterii, obniża również ciśnienie. Jeśli nabraliście ochoty na wyraziste i pikantne danie, proponuję sałatkę z krewetkami smażonymi w marynacie chilli. Do jej przygotowania potrzebujemy:
sałatę
pomidorki koktajlowe
czerwoną paprykę
szczypiorek
krewetki Pescanova
Sałatę rwiemy, pomidorki koktajlowe kroimy na cząstki, czerwoną paprykę w paseczki. Do całości dodajemy szczypiorek. Krewetki smażymy w marynacie:
pół szklanki oliwy z oliwek
mały słoiczek koncentratu pomidorowego
4-6 ząbków czosnku
2 łyżeczki posiekanych papryczek chilli
2 łyżki soli
2 łyżki curry
1 łyżeczka pieprzu
1 łyżeczka pieprzu kajeńskiego
8-10 ziarenek ziela angielskiego
W zależności od tego, jak pikantny efekt chcemy uzyskać, sałatę mieszamy z samymi krewetkami, albo (dla wzmocnienia smaku) z kilkoma łyżkami marynaty. W wersji dla odważnych, zawartość patelni wylewamy w całości na sałatę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz