wtorek, 4 września 2012

Dary morza w diecie dziecka


O tym, że dzieci powinny jeść ryby, wiemy chyba wszyscy. Zawierają wielonienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 i liczne minerały, które są bardzo potrzebne maluchom w okresie rozwoju. Z tego względu powinny być podawane dzieciom przynajmniej 2 razy w tygodniu. Szczególnie wartościowe są ryby morskie, bogate w wysokiej jakości białko i składniki odżywcze, witaminy oraz jod. Ten cenny pierwiastek jest niezbędny do produkcji hormonów tarczycy, które odpowiadają za prawidłowy wzrost oraz rozwój umysłowy. Obok ryb morskich, najlepszym źródłem jodu są oczywiście owoce morza. Podobnie jak ryby, zawierają nienasycone kwasy tłuszczowe, czy witaminy z grupy B, a także niezbędny dla zdrowia zębów i kości fluor, poprawiające odporność i sprawność umysłową żelazo, niezbędny budulec kości, czyli wapń, jak i inne, nie mniej ważne dla zdrowia składniki - selen, magnez, czy cynk. Nie ma wątpliwości, że owoce morza pozytywnie sprzyjają rozwojowi malucha.

examiner.com
Jeśli zastanawiacie się od kiedy można podawać dzieciom owoce morza, przyznaję, że też miałam ten dylemat. Czytałam sporo publikacji, radziłam się specjalistów, a i tak nie mogłam uzyskać jednoznacznej odpowiedzi. Dla bezpieczeństwa przyjęłam więc najczęściej powtarzającą się wskazówkę, aby rozpocząć urozmaicanie diety maluchowi, gdy skończy trzy lata, z pominięciem serwowania surowych mięczaków. Jeśli w tym miejscu pojawiają się u was obawy o to, czy owoce morza nie wywołują u dzieci alergii, uspokoję Was. Alergie na skorupiaki i inne morskie żyjątka dotyczą głównie dorosłych i nie są powszechne wśród dzieci. Za to reakcje alergiczne na ryby występują równie często u nas wszystkich. Wyszłam więc z założenia, że skoro moje dziecko nie reaguje alergicznie na ryby, tym pewniej nie zareaguje alergicznie na owoce morza. I miałam rację.

Od tego dnia minęło sporo czasu i pewnie nie zastanawiałabym się ponownie nad kwestią podawania dzieciom owoców morza, gdyby nie rozmowa z moją koleżanką ze Szwecji. Jej córeczka nie ma jeszcze roku, a na przesłanym do mnie filmiku zajada się krewetkami, masując się z radością po brzuchu za każdym razem, gdy pada pytanie – jakie dobre? Widać, że bardzo! Zaskoczona tym, co zobaczyłam, zaczęłam wypytywać o dietę mojej ulubienicy. Okazało się, że krewetki to nic, w porównaniu do uwielbienia, jakim obdarzyła w ubiegłym miesiącu raki. Sierpień to miesiąc, który w Skandynawii należy właśnie do nich. Praktycznie w każdy weekend odbywają się imprezy, podczas których Szwedzi celebrują spożywanie tych skorupiaków. Dzieci wtórują dorosłym i nic złego nikomu się nie dzieje! Jestem przekonana, że podobnie rzecz się ma w krajach śródziemnomorskich, gdzie owoce morza podawane są tak często, jak u nas kotlet schabowy. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz