Chorwację cenię za niepowtarzalne widoki i... ajvar, choć tak naprawdę pochodzi z Serbii. Paprykowy dip podawany jest tam jako dodatek w restauracjach i sprzedawany w sklepach, tak by zauroczony jego smakiem turysta mógł go zabrać ze sobą i próbować odtworzyć w domowych warunkach. Ja nie muszę bawić się w kulinarne eksperymenty po omacku, doskonale pamiętam, co powiedziała mi gospodyni, u której wynajmowałam swego czasu pokój. Ajvar to papryka, olej, sól i pieprz.
Jest świetny do wszelkiego rodzaju mięs i nie tylko. Pamiętam chorwackie kalmary w panierce z dodatkiem ajvaru, to był najlepszy plażowy lunch w moim życiu! ;)
Składniki:
- opakowanie kalmarów w panierce Caprichos od Pescanovy
- 1 kg słodkiej papryki
- 1 ostra papryczka
- 100 ml oleju o neutralnym smaku
- ząbek czosnku
- sól do smaku
- świeżo zmielony czarny pieprz
Papryki pieczemy w 200st. C aż odnotujemy, że skórka jest czarna (musi upłynąć około pół godziny). Po upieczeniu pozostawmy ją jeszcze w piekarniku, który zacznie parować. Wtedy jeszcze łatwiej obierzemy skórkę. Obrane i pozbawione gniazd nasiennych papryki siekamy w kostkę. Do wlewamy olej, rozgrzewamy go, wrzucamy
paprykę, przeciśnięty przez praskę czosnek. Przyprawiamy. Na koniec całość blendujemy na jednolitą masę.
Krążki kalmara w panierce przygotowujemy wedle wskazówek na opakowaniu, czyli pieczemy w piekarniku przez 10 minut lub smażymy w głębokim oleju 2 minuty. (Skoro mamy rozgrzany piekarnik, wykorzystajmy go :)).
Ja posypuję gotowe kalmary posiekaną nacią pietruszki, bo lubię zielony akcent. Umoczone w ajvarze są naprawdę wyśmienitą przekąską.
piątek, 28 września 2012
Kalmarowe krążki z ajvarem
Etykiety:
ajvar,
caprichos,
chorwacja,
dary morza,
dip paprykowy,
kalmary,
kalmary w panierce,
kuchnia chorwacka,
owoce morza,
papryka,
pescanova,
prosto z morza,
serbia
wtorek, 25 września 2012
Proste danie z ośmiorniczkami
Wielokrotnie
podkreślałam, że lubię dania gotowane w jednym garnku. I to nie tylko z tego
względu, że są szybkie w przygotowaniu i nie trzeba potem dużo zmywać. Przede
wszystkim dlatego, że pewne składniki smakują najlepiej, gdy ich aromaty
przejdą się wzajemnie w jednej, gorącej kąpieli. Tak jest w przypadku połączenia
owoców morza, cebuli i pomidorów. Do
tego odrobina przypraw i ciężko się oprzeć. Danie, które dziś proponuję, opanował do perfekcji także mój mąż i od czasu
do czasu wita mnie ten niepowtarzalny zapach od progu. Zapewniam, że nawet jeśli uważacie się za kulinarne beztalencia, a Wasi bliscy twierdzą, że nie ma już dla Was ratunku, zaskoczcie ich (i siebie samych) przygotowaniem tej potrawy. Każdemu wróżę sukces! Wystarczy zapamiętać 5 składników, by delektować się smakiem znanym ze śródziemnomorskich kurortów.
Składniki:
500 g ośmiornic świeżych lub mrożonych (ja użyłam mrożonych ośmiorniczek Pescanova)
2 spore cebule
2-3 duże pomidory
4 ząbki czosnku
sól, pieprz do smaku, przyda się też mieszkanka śródziemnomorska
200 ml białego wytrawnego wina
500 g ośmiornic świeżych lub mrożonych (ja użyłam mrożonych ośmiorniczek Pescanova)
2 spore cebule
2-3 duże pomidory
4 ząbki czosnku
sól, pieprz do smaku, przyda się też mieszkanka śródziemnomorska
200 ml białego wytrawnego wina
W
garnku rozgrzewamy olej i wrzucamy na niego pokrojoną w cząstki cebulę i
ośmiorniczki. Smażymy przez 2-3 minuty, ciągle mieszając, a następnie dolewamy
wino i dusimy przez 20 minut na małym ogniu. Dodajemy sól, pieprz i szczyptę
mieszanki śródziemnomorskiej. Jeśli nie mamy takiej przyprawy, wystarczy
odrobina bazylii, estragonu i tymianku. Do garnka dodajemy pokrojone pomidory,
zmniejszamy ogień i gotujemy przez ok. 45 minut, aż ośmiorniczki będą
absolutnie miękkie. Żeby to sprawdzić, spróbujcie przekroić ośmiorniczkę widelcem.
Jeśli uda się Wam to z łatwością, danie jest już gotowe. Przed podaniem należy
jedynie dodać do potrawy drobno posiekany czosnek i wymieszać. Prościej się nie
da! :)
Etykiety:
danie z ośmiorniczkami,
mrożone ośmiornice,
ośmiornice,
ośmiornice w pomidorach,
owoce morza,
pescanova,
pomysł na obiad,
prosty przepis,
szybkie danie
piątek, 21 września 2012
Sposób na niejadka cz.3
Dziś kolejna odsłona naszego cyklu tworzonego z myślą o niejadkach, a właściwie - o ich rodzicach. :)
Wszyscy dobrze wiemy, że, tak jak głosiło hasło niegdysiejszej kampanii społecznej propagującej jedzenie ryb wśród rodaków - RYBA WPŁYWA NA WSZYSTKO. Tak więc, skoro wpływa na wszystko, a wiemy, że jest to wpływ wyłącznie pozytywny, nie możemy pozwolić, by nie jadły jej nasze dzieci. Nawet jeśli bardzo kręcą nosami.
Dzisiaj, z okazji piątku, choć właściwie każda okazja jest dobra by posilić się mięsem z ryby, najmłodsi uraczą się... okrętem o kadłubie z paluszków rybnych.
Dzieciaki, zapraszam do stołu!
Składniki:
- 2 paluszki rybne Pescanova
- plasterek sera Tylżyckiego
- kawałek dobrej, naturalnej szynki
- ogórek świeży lub małosolny (ja akurat dysponowałam słojem małosolnych)
- kilka ździebeł drobnego szczypioru
- jajko ugotowane na miękko
- keczup z dozownikiem
- ewentualnie: maleńka szczypta soli morskiej
Dwa paluszki rybne układamy równolegle i odkrawamy ich brzegi, tak, by tworzyły kształt kadłuba łódki (odwrócony trapez). Kroimy na plasterki jajko i ogórek. Potrzebujemy trzy plasterki ogórka na bulaje (okna) oraz jeden plasterek jajka na słońce - resztę oczywiście zjadamy w trakcie procesu twórczego ;). Z plasterka sera wycinamy duży i mały trójkąt, odpowiednie na żagielki. Źdźbło szczypioru posłuży za maszt, reszta - za promienie słońca. Z plastra szynki wycinamy chorągiewkę, która zawiśnie na szczycie masztu. Keczupem "rysujemy" fale, po których popłynie nasza żaglówka.
Smacznego, Niejadku! :)
Smacznego, Niejadku! :)
Etykiety:
co zrobić z paluszkami rybnymi,
dla dzieci,
dla niejadka,
dziecięce menu,
kreatywne pomysły,
paluszki rybne,
pescanova,
ryba,
ryba dla dzieci,
sposób na niejadka,
żaglówka z paluszków rybnych
wtorek, 18 września 2012
Paella curry z krewetkami
Mimo, że już kilka razy pokazywałam wam, jak zrobić paellę, tym razem
przygotowałam nie lada niespodziankę. Otóż, zastanawiając się, co zaserwować na
obiad przyjaciołom mojego męża, którzy pochodzą z Hiszpanii, zostałam mile zaskoczona
propozycją, abyśmy gotowali wspólnie. I tak, zapowiedzieli mi „prawdziwą paellę
z krewetkami”. Podobno taką, jaką można zjeść tylko w tradycyjnych hiszpańskich
restauracjach.
Otrzymałam
listę niezbędnych produktów, z których najbardziej zaskoczył mnie ryż curry.
Oczywiście mam świadomość, że taki istnieje, nigdy jednak nie trafiłam na
idealnie żółty ryż w sklepie. Nie dałam jednak za wygraną i zwiedziałam
okoliczne sklepy typu „kuchnie świata”. Ryż curry, dzięki podpowiedzi jednego
ze sprzedawców, znalazłam w najmniej oczekiwanym miejscu, spożywczej części
sklepu Marks&Spencer. Okazuje się, że ta flagowa brytyjska sieciówka słynie
z unikalnej oferty produktów indyjskich, wśród których ryż curry to podstawa. Jeśli jednak nie będziecie w stanie go kupić,
nasi przyjaciele obiecali przepis na przygotowanie takiego ryżu w domowych
warunkach.
Składniki
na paellę:
200 g ryżu curry
opakowanie krewetek (Pescanova)
1 cebula
oliwki czarne i zielone
suszone pomidory w oleju
½ puszki kukurydzy
mała papryczka chilli
2 ząbki czosnku
odrobina posiekanej pietruszki
sól i pieprz do smaku
odrobina białego wina (pół szklanki)
oliwa z oliwek
opakowanie krewetek (Pescanova)
1 cebula
oliwki czarne i zielone
suszone pomidory w oleju
½ puszki kukurydzy
mała papryczka chilli
2 ząbki czosnku
odrobina posiekanej pietruszki
sól i pieprz do smaku
odrobina białego wina (pół szklanki)
oliwa z oliwek
Ryż
curry gotujemy według przepisu na opakowaniu, a następnie odcedzamy i podsmażamy
na dużej patelni, na odrobinie oliwy z oliwek. Dodajemy rozmrożone krewetki,
dość drobno pokrojoną cebulę, posiekany czosnek i białe wino. Dusimy pod
przykryciem przez 10 minut. Dorzucamy posiekaną papryczkę chilli, oliwki,
kukurydzę i pokrojone pomidory z oleju. Smażymy przez 5 minut. Na koniec dodajemy
sól i pieprz do smaku oraz posiekaną natkę pietruszki.
Jeśli
ryż curry musicie przygotować samodzielnie, wystarczy zeszklić ryż na patelni,
a następnie ugotować z dwiema łyżeczkami curry. Ważna jest odpowiednia ilość
wody, aby nie trzeba go było potem odcedzać. Przyjmijcie proporcje 1(ryż):2(woda).
piątek, 14 września 2012
Burgery z surimi i boczniaków z domowymi frytkami
Uwielbiam fast food, jednak mam dość rozwiniętą samodyscyplinę w kwestii właściwego żywienia. Nie ma mowy, bym dała się skusić na tak zwane junk food częściej niż raz na kilka tygodni. Jednak życie na wiecznym wdechu, kontrolowanie każdej kalorii i studiowanie każdej etykiety pod kątem składników uważam za przegięcie w drugą stronę. Idealnym kompromisem, jaki wypracowałam sobie, by nie popaść w kulinarną frustrację, ale także, by nie pławić się wiecznie w wyrzutach sumienia, jest fast food w wersji domowej.
Domowe frytki z prawdziwego ziemniaka, usmażone na świeżym oleju i burgery, których ingrediencje doskonale znamy, bo sami je lepiliśmy nie są może dietetyczną eureką, ale na pewno się o niebo zdrowsze niż odwiedziny w popularnej fast-foodowej sieciówce.
Składniki burgerów:
- opakowanie paluszków krabowych surimi od Pescanovy
- tacka małych boczniaków
- cebulka dymka, wraz z zieloną częścią
- ząbek czosnku
- 2 duże jajka
- pół szklanki pszennych otrąb
- sól i pieprz
- pół cytryny
oprócz tego:
- kilka sporych ziemniaków
- pół butelki oleju rzepakowego
- słodki sos chilli (Tao Tao)
Rozmrożone surimi dzielimy palcami na podłużne włókna. Boczniaki myjemy i osuszamy. Dymkę i czosnek siekamy. Całość mieszamy w dużej misce z dwoma surowymi jajami, pszennymi otrębami, solimy, pieprzymy. Zagniatamy dłonią. Odstawiamy.
Myjemy i obieramy ziemniaki, a następnie kroimy je w słupki odpowiadające naszemu wyobrażeniu o smakowitej domowej frytce ;). Jedyna trudność dania polega na tym, że jedno i drugie smażymy równolegle, bo oba składniki posiłku najlepiej smakują świeżo zdjęte z ognia.
Kotleciki formujemy w kulki, a następnie, kładąc na rozgrzanym oleju lekko spłaszczamy. W drugiej patelni (głębokiej) lub rondlu rozgrzewamy sporą ilość oleju, tak, by przykryła nasze frytki.
Uważamy, by nie spalić burgerów, obserwujemy również frytki, by nie stały się nazbyt rumiane.
Jedno i drugie odsączamy z nadmiaru oleju na ręcznikach papierowych, rozłożonych na blacie kuchennym.
Kotleciki skrapiamy sokiem z cytryny, a frytki (zamiast z ketchupie lub - o zgrozo! - w majonezie) maczamy w sosie słodko-ostrym. Danie w sam raz na dobry początek weekendu! :)
Domowe frytki z prawdziwego ziemniaka, usmażone na świeżym oleju i burgery, których ingrediencje doskonale znamy, bo sami je lepiliśmy nie są może dietetyczną eureką, ale na pewno się o niebo zdrowsze niż odwiedziny w popularnej fast-foodowej sieciówce.
Składniki burgerów:
- opakowanie paluszków krabowych surimi od Pescanovy
- tacka małych boczniaków
- cebulka dymka, wraz z zieloną częścią
- ząbek czosnku
- 2 duże jajka
- pół szklanki pszennych otrąb
- sól i pieprz
- pół cytryny
oprócz tego:
- kilka sporych ziemniaków
- pół butelki oleju rzepakowego
- słodki sos chilli (Tao Tao)
Rozmrożone surimi dzielimy palcami na podłużne włókna. Boczniaki myjemy i osuszamy. Dymkę i czosnek siekamy. Całość mieszamy w dużej misce z dwoma surowymi jajami, pszennymi otrębami, solimy, pieprzymy. Zagniatamy dłonią. Odstawiamy.
Myjemy i obieramy ziemniaki, a następnie kroimy je w słupki odpowiadające naszemu wyobrażeniu o smakowitej domowej frytce ;). Jedyna trudność dania polega na tym, że jedno i drugie smażymy równolegle, bo oba składniki posiłku najlepiej smakują świeżo zdjęte z ognia.
Kotleciki formujemy w kulki, a następnie, kładąc na rozgrzanym oleju lekko spłaszczamy. W drugiej patelni (głębokiej) lub rondlu rozgrzewamy sporą ilość oleju, tak, by przykryła nasze frytki.
Uważamy, by nie spalić burgerów, obserwujemy również frytki, by nie stały się nazbyt rumiane.
Jedno i drugie odsączamy z nadmiaru oleju na ręcznikach papierowych, rozłożonych na blacie kuchennym.
Kotleciki skrapiamy sokiem z cytryny, a frytki (zamiast z ketchupie lub - o zgrozo! - w majonezie) maczamy w sosie słodko-ostrym. Danie w sam raz na dobry początek weekendu! :)
Etykiety:
boczniaki,
burgery z surimi i boczniaków,
domowe frytki,
domowy burger,
domowy fast food,
grzyby,
kotleciki,
owoce morza,
paluszki krabowe,
pescanova,
pulpety z surimi,
surimi
wtorek, 11 września 2012
Paluszki rybne inaczej
Jeśli brakuje Wam
pomysłu na szybkie danie, które zadowoli wszystkich domowników, polecam
zapiekankę z paluszkami rybnymi. Jest dziecinnie prosta, a możliwości kombinacji
jest nieskończenie wiele. Zapewniam, że czas jej przygotowania jest
proporcjonalnie krótki do czasu pałaszowania tych smakowitości. Dziś miałam do
dyspozycji pomidory, paprykę, makaron i żółty ser oraz opakowanie paluszków
rybnych Pescanova. Możecie jednak wykorzystać także cukinię, bakłażana, cebulę,
czy groszek
i marchewkę. Zamiast sosu pomidorowego można przyrządzić beszamel. Wówczas
potrawa stanie się wyborna, ale niestety bardziej kaloryczna.
Składniki:
puszka pomidorów bez
skórki
100 g makaronu typu rurki (ja użyłam casarecce – to mój ulubiony makaron do
zapiekania)
1 żółta papryka
kilka paluszków rybnych
mała kostka sera żółtego
sól, pieprz czosnkowy do smaku
Paluszki rybne wrzucamy
na gorący olej i smażymy do uzyskania złocistego koloru. Pomidory gotujemy w
rondelku z dodatkiem soli i pieprzu. Jeśli cała rodzina toleruje ostrzejsze
smaki, polecam dodanie kilku kropli sosu Tabasco. Makaron gotujemy al dente,
zgodnie z przepisem na opakowaniu.
Ugotowany makaron
przekładamy do naczynia żaroodpornego, na wierzch układamy paluszki rybne i
pokrojoną w paski paprykę. Całość zalewamy sosem pomidorowym i posypujemy
startym serem.
Wstawiamy do
piekarnika rozgrzanego do 200 st. C i pieczemy przez 10 minut. Palce, a raczej paluszki lizać!
Etykiety:
mrożone paluszki rybne,
paluszki rybne,
paluszki rybne inaczej,
pescanova,
szybki przepis,
zapiekanka,
zapiekanka rybna,
zapiekanka z paluszkami rybnymi
piątek, 7 września 2012
Aromatyczna zupa warzywna z owocami morza
Uwielbiam przełom lata i jesieni bo to wtedy najbardziej uginają się stragany mojego warzywniaka. Czerpię więc garściami z letnio-jesiennych dóbr, zapominając na chwilę o warzywach z puszki czy słoika. Pomidorową robię tylko na świeżych malinówkach, zamiast mielonych - papryki faszerowane mięsem, zamiast placka z powidłami - placek z węgierkami z cukrem i cynamonem. Dziś też odparłam pokusę skorzystania z gotowego przecieru pomidorowego. Byłoby to karygodnym aktem lenistwa z mojej strony - jeszcze przyjdzie czas na przeciery, a teraz wyciśnijmy ostatnie soki z pysznych, aromatycznych malinówek!
Składniki:
Czosnek siekamy na plasterki bądź zupełnie drobno, paprykę w niewielką kostkę, podobnie ziemniaki i cebulę. Malinówki parzymy wrzątkiem i obieramy ze skórki. Siekamy świeże zioła. Do dużego garnka wlewamy kilka łyżek oliwy, a gdy rozgrzeje się wrzucamy czosnek, cebulę i paprykę. Po minucie dodajemy bulion, wino oraz pokrojone (dowolnie – i tak się rozpadną) pomidory oraz przyprawiamy - solą, słodką papryką, chilli, liściem laurowym, świeżymi ziołami. Gotujemy kilka minut, a następnie wrzucamy pokrojone w kostkę ziemniaki i gotujemy do miękkości.
Na koniec dorzucamy rozmrożone, opłukane owoce morza oraz pokrojoną w kostkę rybę. Potrzebują dosłownie 2-3 minut, by"dojść".
Całość dekorujemy gałązką tymianku lub listkiem kolendry.
Zupę możemy podać z kawałkami pszennej bagietki i winem - tym, którego użyliśmy do przepisu! Smacznego! :)
Składniki:
opakowanie krążków kalmara od
Pescanovy
opakowanie krewetek gotowanych od Pescanowy
2 filety z dorsza
duża czerwona papryka
4 ząbki czosnku, starte na tarce lub drobno posiekane
młoda cebula
4 spore ziemniaki
kilka dużych bardzo dojrzałych pomidorów malinowych
szklanka różowego lub białego wina
łyżeczka słodkiej papryki
litr bulionu warzywnego wzbogaconego sosem sojowym i rybnym
listek laurowy
garść świeżej kolendry
odrobina tymianku
szczypta chilli
sól do smaku
oliwa
Zupa jest bardzo aromatyczna, a może być również mocno pikantna – jeśli dodamy nieco więcej chilli. To klasyczny eintopf – danie jednogarnowe – w zupełności wystarcza za całość obiadu, jest sycąca, lecz dość lekka.
opakowanie krewetek gotowanych od Pescanowy
2 filety z dorsza
duża czerwona papryka
4 ząbki czosnku, starte na tarce lub drobno posiekane
młoda cebula
4 spore ziemniaki
kilka dużych bardzo dojrzałych pomidorów malinowych
szklanka różowego lub białego wina
łyżeczka słodkiej papryki
litr bulionu warzywnego wzbogaconego sosem sojowym i rybnym
listek laurowy
garść świeżej kolendry
odrobina tymianku
szczypta chilli
sól do smaku
oliwa
Zupa jest bardzo aromatyczna, a może być również mocno pikantna – jeśli dodamy nieco więcej chilli. To klasyczny eintopf – danie jednogarnowe – w zupełności wystarcza za całość obiadu, jest sycąca, lecz dość lekka.
Czosnek siekamy na plasterki bądź zupełnie drobno, paprykę w niewielką kostkę, podobnie ziemniaki i cebulę. Malinówki parzymy wrzątkiem i obieramy ze skórki. Siekamy świeże zioła. Do dużego garnka wlewamy kilka łyżek oliwy, a gdy rozgrzeje się wrzucamy czosnek, cebulę i paprykę. Po minucie dodajemy bulion, wino oraz pokrojone (dowolnie – i tak się rozpadną) pomidory oraz przyprawiamy - solą, słodką papryką, chilli, liściem laurowym, świeżymi ziołami. Gotujemy kilka minut, a następnie wrzucamy pokrojone w kostkę ziemniaki i gotujemy do miękkości.
Na koniec dorzucamy rozmrożone, opłukane owoce morza oraz pokrojoną w kostkę rybę. Potrzebują dosłownie 2-3 minut, by"dojść".
Całość dekorujemy gałązką tymianku lub listkiem kolendry.
Zupę możemy podać z kawałkami pszennej bagietki i winem - tym, którego użyliśmy do przepisu! Smacznego! :)
Etykiety:
dorsz,
frutti di mare,
kalmary,
krewetki,
owoce morza,
papryka,
pescanova,
pomidory malinówki,
prosto z morza,
świeże warzywa,
zupa,
zupa rybna,
zupa z owocami morza
wtorek, 4 września 2012
Dary morza w diecie dziecka
O tym, że
dzieci powinny jeść ryby, wiemy chyba wszyscy. Zawierają wielonienasycone kwasy
tłuszczowe omega-3 i liczne minerały, które są bardzo potrzebne maluchom w
okresie rozwoju. Z tego względu powinny być podawane dzieciom przynajmniej 2
razy w tygodniu. Szczególnie wartościowe są ryby morskie, bogate w wysokiej
jakości białko i składniki odżywcze, witaminy oraz jod. Ten cenny pierwiastek
jest niezbędny do produkcji hormonów tarczycy, które odpowiadają za prawidłowy
wzrost oraz rozwój umysłowy. Obok ryb morskich, najlepszym źródłem jodu są
oczywiście owoce morza. Podobnie jak ryby, zawierają nienasycone kwasy tłuszczowe,
czy witaminy z grupy B, a także niezbędny dla zdrowia zębów i kości fluor,
poprawiające odporność i sprawność umysłową żelazo, niezbędny budulec kości,
czyli wapń, jak i inne, nie mniej ważne dla zdrowia składniki - selen, magnez, czy
cynk. Nie ma wątpliwości, że owoce morza pozytywnie sprzyjają rozwojowi
malucha.
examiner.com |
Jeśli zastanawiacie
się od kiedy można podawać dzieciom owoce morza, przyznaję, że też miałam ten
dylemat. Czytałam sporo publikacji, radziłam się specjalistów, a i tak nie
mogłam uzyskać jednoznacznej odpowiedzi. Dla bezpieczeństwa przyjęłam więc
najczęściej powtarzającą się wskazówkę, aby rozpocząć urozmaicanie diety
maluchowi, gdy skończy trzy lata, z pominięciem serwowania surowych mięczaków. Jeśli
w tym miejscu pojawiają się u was obawy o to, czy owoce morza nie wywołują u
dzieci alergii, uspokoję Was. Alergie na skorupiaki i inne morskie żyjątka dotyczą
głównie dorosłych i nie są powszechne wśród dzieci. Za to reakcje alergiczne na
ryby występują równie często u nas wszystkich. Wyszłam więc z założenia, że
skoro moje dziecko nie reaguje alergicznie na ryby, tym pewniej nie zareaguje alergicznie
na owoce morza. I miałam rację.
Od tego
dnia minęło sporo czasu i pewnie nie zastanawiałabym się ponownie nad kwestią
podawania dzieciom owoców morza, gdyby nie rozmowa z moją koleżanką ze Szwecji.
Jej córeczka nie ma jeszcze roku, a na przesłanym do mnie filmiku zajada się
krewetkami, masując się z radością po brzuchu za każdym razem, gdy pada pytanie
– jakie dobre? Widać, że bardzo! Zaskoczona tym, co zobaczyłam, zaczęłam
wypytywać o dietę mojej ulubienicy. Okazało się, że krewetki to nic, w porównaniu
do uwielbienia, jakim obdarzyła w ubiegłym miesiącu raki. Sierpień to miesiąc, który
w Skandynawii należy właśnie do nich. Praktycznie w każdy weekend odbywają się imprezy,
podczas których Szwedzi celebrują spożywanie tych skorupiaków. Dzieci wtórują
dorosłym i nic złego nikomu się nie dzieje! Jestem przekonana, że podobnie
rzecz się ma w krajach śródziemnomorskich, gdzie owoce morza podawane są tak
często, jak u nas kotlet schabowy.
Etykiety:
dzieci a owoce morza,
dziecięce menu,
od kiedy podawać dziecku owoce morza,
owoce morza,
owoce morza dla dzieci,
ryby,
zdrowa dieta,
zdrowa dieta dziecka
Subskrybuj:
Posty (Atom)