Wiosna wreszcie nadeszła i zdaje się teraz swą intensywnością nadrobić spóźnienie. Wczoraj było naprawdę ciepło, a taka aura pogodowa zawsze zmienia moje podejście do jedzenia. Ufam swojemu instynktowi kulinarnemu, a wczoraj podpowiedział mi: mniej, lżej, zielono. Z zatem sałatka raz! Ale żeby nie było tak całkiem zielono i żeby głód nie złapał nas w kilka chwil po odejściu od stołu, proponuję smażone na oliwie kalmary.
Składniki:
- opakowanie pierścieni kalmarów od Pescanovy
- wnętrze zielonej sałaty
- małe opakowanie pomidorków koktajlowych
- świeży ogórek
- czerwona cebula
- drobnolistny szczypiorek
- 2 ząbki czosnku
- oliwa z oliwek
- ocet balsamiczny
- świeżo zmielony czarny pieprz
- szczypta soli
- kilka płatków Parmezanu (tylko dla tych, którzy mają za nic popularny pogląd, że owoców morza nie łączy się z serami!)
Na początku rozmrażamy kalmary, płuczemy je i osuszamy.
Następnie myjemy warzywa - płuczemy dokładnie liście sałaty, odrzucamy zewnętrzne i wybieramy te ze środka - są dużo lepsze i chrupiące. Myjemy też pomidorki, szczypior i ogórek, obieramy cebulę. Kroimy warzywa dowolnie, szczypiorek siekamy drobno. Siekamy również dwa ząbki czosnku.
Rozgrzewamy oliwę i wrzucamy jednocześnie czosnek i kalmary. Smażymy na sporym ogniu, tak, by były lekko zrumienione i chrupiące.
Układamy na dużym talerzu - liście sałaty, pokrojone warzywa, zdjęte z ognia kalmary wraz z oliwą, na której się smażyły. Przysypujemy całość szczypiorkiem, skrapiamy octem balsamicznym. Na koniec kładziemy (lub nie ;)) cienko skrojone płatki Parmezanu. Można jeść! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz