Jakie macie plany na dzisiejszą noc? Ja zostaję w domu. Co nie oznacza, że nie mam w planach udanej zabawy! :) Oczekuję przyjścia znajomych, głowię się przy otwartej szafie, co włożyć dziś na grzbiet, by wyglądać wyjątkowo, i czynię ostatnie poprawki w sylwestrowych kulinariach, które czekają w lodówce i na kuchennym blacie. W tym roku miałam nielichą wenę, więc będziemy mieli co jeść. Jedną z sałatek cenię szczególnie, co zawiera dwa uwielbiane przeze mnie składniki - cykorię i kalmary.
Składniki:
- opakowanie kalmarów w panierce (Caprichos) od Pescanovy
- 4-5 średnich cykorii
- 30dkg pomidorków daktylowych
- 2 ząbki czosnku
- słodki sos chili
- oliwa z oliwek
- sok z połówki cytryny
- nieco soli
Cykorię myjemy, osuszamy, dzielimy na pojedyncze liście, solimy i
skrapiamy oliwą. Wrzucamy na patelnię grillową lub do piekarnika pod rozgrzany grill. Pieczemy, obracając conajmniej raz, aż cykoria zrobi się delikatnie brązowa. Wyjmujemy zgrillowane liście i zostawiamy do
całkowitego schłodzenia.
Następnie, korzystając z rozgrzanego piekarnika wrzucamy Caprichos i pieczemy wedle wskazówek na opakowaniu.
Myjemy pomidorki, przekrawamy na połówki. Czosnek siekamy drobno. Robimy dressing - sok z cytryny mieszamy z oliwą, czosnkiem i słodkim sosem chili.
Układamy na talerzu - ugrillowaną cykorię, pomidorki, kalmary w cieście. Polewamy dressingiem. Dekorujemy plasterkami cytryny na brzegu talerza z sałatką.
Szampańskiej zabawy! :)
poniedziałek, 31 grudnia 2012
Grillowane cykorie z kalmarami w cieście
Etykiety:
caprichos,
cykoria,
czosnek,
kalmary,
kalmary w panierce,
karnawał,
nowy rok,
owoce morza,
pescanova,
pomidorki daktylowe,
sałatka z kalmarami,
słodki sos chili,
sylwester
czwartek, 27 grudnia 2012
Wigilijna rybka w occie
Za nami świąteczne obżarstwo i zapewne niejedno z Was ma problemy z dopięciem się w ulubionych spodniach. Ja również :) Lecz nie zamierzam się tym zbytnio dołować, doświadczenie pokazuje, że wystarczy teraz wrócić do normalnej, wyważonej diety, a po jakimś czasie grzech zostanie nam odpuszczony i odejdzie w niepamięć. Ryby zresztą, w żadnej postaci i żadnej ilości, nie wywołują u mnie wyrzutów sumienia, a ponieważ w święta jadłam głównie morskie i słodkowodne stwory...
Rybka w occie, specjalność mojego Dziadka, zwykle była panierowanym, obsmażonym dorszem, zanurzonym w roztworze, którego recepturę znał tylko autor i dużej ilości cebuli, ale w tym roku to mnie w udziale przyszło zrobienie dziadkowego specjału. Postawiłam na mirunę :)
Składniki:
- 3 opakowania miruny od Pescanovy
- kilka jaj i bułka tarta wymieszana z mąką pszenną do panierki
- sól, pieprz
- 4-5 dużych cebul
- olej rzepakowy
marynata:
- kilka liści laurowych
- kilka kulek ziela angielskiego
- 2% roztwór octu (mieszamy z wodą)
- większa szczypta soli
- czubata łyżka cukru
Rybę rozmrażamy, opłukujemy, osuszamy. Solimy i delikatnie pieprzymy. Dzielimy na mniejsze kawałki, obtaczamy w panierce. Smażymy w sporej ilości oleju rzepakowego (zdrowszy!), a następnie pozostawiamy w talerzu do ostygnięcia.
Obieramy cebule, kroimy w cienkie plastry, lub wrzucamy do robota kuchennego z opcją - krążki. W garnku przygotowujemy roztwór marynaty, w której zanurzymy rybę. Marynata winna zagotować się, ale później należy konieczie wystudzić ją do temperatury pokojowej.
W sporym słoju układamy warstwami - ryba, cebula, ryba, cebula i tak dalej. Zalewamy marynatą i odstawiamy w chłodne miejsce.
Potrawa jest gotowa już po około 24 godzinach od zalania marynatą.
Jest to jedna z tych kulinarnych must-be, bez których nie wyobrażam sobie wigilii :)
Rybka w occie, specjalność mojego Dziadka, zwykle była panierowanym, obsmażonym dorszem, zanurzonym w roztworze, którego recepturę znał tylko autor i dużej ilości cebuli, ale w tym roku to mnie w udziale przyszło zrobienie dziadkowego specjału. Postawiłam na mirunę :)
Składniki:
- 3 opakowania miruny od Pescanovy
- kilka jaj i bułka tarta wymieszana z mąką pszenną do panierki
- sól, pieprz
- 4-5 dużych cebul
- olej rzepakowy
marynata:
- kilka liści laurowych
- 2% roztwór octu (mieszamy z wodą)
- większa szczypta soli
- czubata łyżka cukru
Rybę rozmrażamy, opłukujemy, osuszamy. Solimy i delikatnie pieprzymy. Dzielimy na mniejsze kawałki, obtaczamy w panierce. Smażymy w sporej ilości oleju rzepakowego (zdrowszy!), a następnie pozostawiamy w talerzu do ostygnięcia.
Obieramy cebule, kroimy w cienkie plastry, lub wrzucamy do robota kuchennego z opcją - krążki. W garnku przygotowujemy roztwór marynaty, w której zanurzymy rybę. Marynata winna zagotować się, ale później należy konieczie wystudzić ją do temperatury pokojowej.
W sporym słoju układamy warstwami - ryba, cebula, ryba, cebula i tak dalej. Zalewamy marynatą i odstawiamy w chłodne miejsce.
Potrawa jest gotowa już po około 24 godzinach od zalania marynatą.
Jest to jedna z tych kulinarnych must-be, bez których nie wyobrażam sobie wigilii :)
Etykiety:
boże narodzenie,
cebula,
filet z miruny,
miruna,
owoce morza,
panierowana miruna w marynacie octowej,
pescanova,
polska kuchnia,
prosto z morza,
ryba świąteczna,
ryba w occie,
ryby,
święta,
wigilia
środa, 19 grudnia 2012
Miruna zapiekana w pieczarkach i cebuli
Po dwóch postach-peanach na cześć kuchni włoskiej powracam do klimatów swojskich i własnych wariacji rybnych. To znaczy nie tak do końca własnych, bo taką rybę jadałam nieraz u mojej babci. To prosty przepis, żeby nie użyć określenia - prymitywny - ale naprawdę bardzo smaczna rzecz.
Zwyczajowo serwuję rybę w pieczarkach i cebuli z pieczonymi ziemniaczkami i surówką z białej kapusty. Zimowo, czyż nie?
Składniki:
- opakowanie odfiletowanej miruny od Pescanovy
- opakowanie 0.5 kg drobnych pieczarek
- 2 średnie cebule
- 2 łyżki masła
- nieco oleju
- sól morska
- świeżo zmielony czarny pieprz
- 2 szczypty sproszkowanej słodkiej papryki
Rozmrażamy mirunę, płuczemy, osuszamy.
Pieczarki myjemy i kroimy na połówki lub odrobinę drobniej (ale nie zbyt drobno!), cebulę obieramy, kroimy w plastry. Piekarnik nagrzewany do temperatury 180 st. C. Naczynie żaroodporne smarujemy na spodzie olejem. Następnie układamy płaty miruny, oprószamy solą, pieprzem, kładziemy na nich cebulę, pieczarki, płatki masła, posypujemy słodką papryką.
Zapiekamy 15-20 minut.
Jeśli, podobnie jak ja, zamierzacie serwować rybę z ziemniakami, pamiętajcie, by wstawić je odpowiednio wcześniej, bo potrzebują więcej czasu, by dojść.
Zwyczajowo serwuję rybę w pieczarkach i cebuli z pieczonymi ziemniaczkami i surówką z białej kapusty. Zimowo, czyż nie?
Składniki:
- opakowanie odfiletowanej miruny od Pescanovy
- opakowanie 0.5 kg drobnych pieczarek
- 2 średnie cebule
- 2 łyżki masła
- nieco oleju
- sól morska
- świeżo zmielony czarny pieprz
- 2 szczypty sproszkowanej słodkiej papryki
Rozmrażamy mirunę, płuczemy, osuszamy.
Pieczarki myjemy i kroimy na połówki lub odrobinę drobniej (ale nie zbyt drobno!), cebulę obieramy, kroimy w plastry. Piekarnik nagrzewany do temperatury 180 st. C. Naczynie żaroodporne smarujemy na spodzie olejem. Następnie układamy płaty miruny, oprószamy solą, pieprzem, kładziemy na nich cebulę, pieczarki, płatki masła, posypujemy słodką papryką.
Zapiekamy 15-20 minut.
Jeśli, podobnie jak ja, zamierzacie serwować rybę z ziemniakami, pamiętajcie, by wstawić je odpowiednio wcześniej, bo potrzebują więcej czasu, by dojść.
Etykiety:
cebula,
miruna,
miruna zapiekana z pieczarkami i cebulą,
pescanova,
pieczarki,
polska kuchnia,
prosto z morza,
prosty obiad,
ryba,
ryba zapiekana,
swojskie danie
wtorek, 18 grudnia 2012
Gamberi e borlotti czyli o Włoszech z uporem mianiaka
Tej potrawy nie jadłam nigdy w oryginale, ale od czego są kulinarne kanały w telewizji i odpowiednia literatura! Ostatnio zobaczyłam fasolę z krewetkami w pewnym programie kulinarnym, lecz byłam zbyt zajęta, by zanotować przepis (telewizor produkował się w tle, a ja dawałam upust zawodowej wenie, klikając w klawiaturę komputera). Brzmiało to naprawdę nieźle i bardzo mnie zaintrygowało. Jakaż była moja radość, gdy odnalazłam ów przepis w książce, którą kiedyś otrzymałam w prezencie - Made in Italy: Food & Stories, autorstwa Giorgia Locatelli! Natychmiast zabrałam się do dzieła. Efekt przerósł oczekiwania - potrawa jest WYŚMIENITA!
Składniki (odrobinę przeze mnie zmodyfikowane):
- opakowanie krewetek tygrysich od Pescanovy
- puszka białej fasoli w zalewie
- puszka pokrojonych pomidorów bez skórki
- lampka białego wina
- 2-3 ząbki czosnku
- pół malutkiej papryczki chili (czerwonej)
- 2-3 łyżki oliwy z oliwek
- pół pęczka natki pietruszki
opcjonalnie:
- świeże pieczywo do podania
Krewetki rozmrażamy, płuczemy, osuszamy. Oprószamy solą i pieprzem. Większość oliwy rozgrzewamy na patelni. Siekamy dwa z trzech ząbków czosnku, papryczkę chili, wrzucamy na gorącą oliwę. Następnie dorzucamy krewetki. Smażymy 2 minuty, aż zrobią się różowe. Wtedy zalewamy winem, chwilę dusimy i odstawiamy z ognia.
W rondlu obok dusimy pomidory wraz z fasolą, większością natki pietruszki, część fasoli możemy rozgnieść widelcem - sprawi, że konsystencja dania będzie odpowiednia. Pieprzymy i solimy delikatnie.
Po kilku minutach duszenia danie jest gotowe. Podajemy je następująco - gęstą pomidorowo-fasolową masę kładziemy na spód głębokiego talerza, na tym układamy krewetki, skrapiamy całość oliwą i oprószamy bardzo drobno posiekanym ząbkiem świeżego czosnku oraz nacią pietruszki.
Niebo w gębie, przysięgam!
Składniki (odrobinę przeze mnie zmodyfikowane):
- opakowanie krewetek tygrysich od Pescanovy
- puszka białej fasoli w zalewie
- puszka pokrojonych pomidorów bez skórki
- lampka białego wina
- 2-3 ząbki czosnku
- pół malutkiej papryczki chili (czerwonej)
- 2-3 łyżki oliwy z oliwek
- pół pęczka natki pietruszki
opcjonalnie:
- świeże pieczywo do podania
Krewetki rozmrażamy, płuczemy, osuszamy. Oprószamy solą i pieprzem. Większość oliwy rozgrzewamy na patelni. Siekamy dwa z trzech ząbków czosnku, papryczkę chili, wrzucamy na gorącą oliwę. Następnie dorzucamy krewetki. Smażymy 2 minuty, aż zrobią się różowe. Wtedy zalewamy winem, chwilę dusimy i odstawiamy z ognia.
W rondlu obok dusimy pomidory wraz z fasolą, większością natki pietruszki, część fasoli możemy rozgnieść widelcem - sprawi, że konsystencja dania będzie odpowiednia. Pieprzymy i solimy delikatnie.
Po kilku minutach duszenia danie jest gotowe. Podajemy je następująco - gęstą pomidorowo-fasolową masę kładziemy na spód głębokiego talerza, na tym układamy krewetki, skrapiamy całość oliwą i oprószamy bardzo drobno posiekanym ząbkiem świeżego czosnku oraz nacią pietruszki.
Niebo w gębie, przysięgam!
Etykiety:
chili,
fasola,
giorgio locatelli,
inspiracje,
krewetki black tiger,
krewetki tygrysie,
kuchnia włoska,
Made in Italy: Food and Stories,
mrożne krewetki,
pescanova,
pomidory,
prosto z morza,
włochy
piątek, 14 grudnia 2012
Fritatta z owocami morza i rukolą
Fritattę poznałam w jej ojczyźnie - we Włoszech. To krewniaczka omletu, ale tylko krewniaczka - pomylone ze sobą gotowe się obrazić ;). By wyszła jak należy trzeba połączyć ze sobą białko i żółtko, lecz - i tu uwaga! - nie warto roztrzepywać ich nazbyt długo i dopuścić, by pojawiła się charakterystyczna piana, bo wtedy, paradoksalnie, fritatta straci na puszystości, a przecież puszystość to jedna z jej nieodzownych cech. Istnieje szkoła, by do masy jajecznej dodać nieco jasnego piwa, tego jednak nigdy nie wypróbowałam (a może warto?). Czytałam w przepisach, że niektórzy zalewają smażące się składniki masą jajeczną, ale z tego, co mi wiadomo wszystkie ingrediencje powinny być łączone jeszcze na etapie gdy jajka są płynne. Wtedy też dodajemy ser, solimy i pieprzymy. A potem już tylko pałaszujemy z wielkim apetytem! :)
Składniki na jedną fritattę, którą najedzą się dwie osoby:
- 5 jajek
- garść tartego Parmezanu
- opakowanie mieszanki owoców morza od Pescanovy
- 2 ząbki czosnku
- duża garść liści rukoli
- nieco soli
- świeżo zmielony czarny pieprz
- 2 łyżki masła
Owoce morza rozmrażamy, płuczemy i osuszamy. Podsmażamy przez minutę na rozgrzanym maśle wraz z posiekanym czosnkiem. Rukolę również płuczemy i pozostawiamy do odsączenia, a następnie siekamy niezbyt drobno. Białka i żółtka jaj łączymy w jednolitą masę. Dodajemy do nich sól, pieprz, tarty ser, rukolę, owoce morza z czosnkiem i niedbale mieszamy.
Na patelni (może być po podsmażeniu owoców morza) rozgrzewamy masło, a gdy osiągnie odpowiednią temperaturę wlewamy jajeczną masę. Skręcamy ogień na średni - to ważne, by nasza fritatta nie przywarła do powierzchni patelni. Przykrywamy pokrywką i smażymy 2 minuty. Fritatta jest ciężka, więc groźna, że przełamie się przy przekładaniu na drugą stronę sposobem tradycyjnym - łopatką, jest całkiem spora. Dlatego, gdy jajko się zetnie, przekładamy na duży talerz, a następnie z niego zsuwamy z powrotem na patelnię, tyle, że z drugiej strony.
Mniam mniam! Udanego weekendu! :)
Składniki na jedną fritattę, którą najedzą się dwie osoby:
- 5 jajek
- garść tartego Parmezanu
- opakowanie mieszanki owoców morza od Pescanovy
- 2 ząbki czosnku
- duża garść liści rukoli
- nieco soli
- świeżo zmielony czarny pieprz
- 2 łyżki masła
Owoce morza rozmrażamy, płuczemy i osuszamy. Podsmażamy przez minutę na rozgrzanym maśle wraz z posiekanym czosnkiem. Rukolę również płuczemy i pozostawiamy do odsączenia, a następnie siekamy niezbyt drobno. Białka i żółtka jaj łączymy w jednolitą masę. Dodajemy do nich sól, pieprz, tarty ser, rukolę, owoce morza z czosnkiem i niedbale mieszamy.
Na patelni (może być po podsmażeniu owoców morza) rozgrzewamy masło, a gdy osiągnie odpowiednią temperaturę wlewamy jajeczną masę. Skręcamy ogień na średni - to ważne, by nasza fritatta nie przywarła do powierzchni patelni. Przykrywamy pokrywką i smażymy 2 minuty. Fritatta jest ciężka, więc groźna, że przełamie się przy przekładaniu na drugą stronę sposobem tradycyjnym - łopatką, jest całkiem spora. Dlatego, gdy jajko się zetnie, przekładamy na duży talerz, a następnie z niego zsuwamy z powrotem na patelnię, tyle, że z drugiej strony.
Mniam mniam! Udanego weekendu! :)
Etykiety:
fritatta,
italian cuisine,
jajka,
kuchnia włoska,
mieszanka owoców morza,
owoce morza,
pescanova,
proste danie,
prosto z morza,
pyszne śniadanie,
rukola
wtorek, 11 grudnia 2012
Na przekór zimie - sałatka owocowa z krewetkami
...I stała się zima! A wraz z nią na stół zawitały dania mięsne, tłuczone ziemniaki (koniecznie z dużą ilością masła), zasmażana kapusta. Bardzo lubię polską kuchnię, szczególnie gdy za oknem hula śnieżna zawierucha, taka kuchnia jest bardzo krzepiąca i zapewnia odpowiednią podbudowę kaloryczną. Ale... ileż można? :)
Wczoraj, po wielu dniach przyciężkawych doznań kulinarnych, powiedziałam: dość. I przyrządziłam znakomitą sałatkę z owoców i krewetek tygrysich. Chili paliło w podniebienie, owoce orzeźwiały, a cudowne, delikatne mięso krewetek, sprawiło, że poczuliśmy się najedzeni pomimo braku klusek śląskich ;))
Składniki:
- 2 opakowania krewetek tygrysich od Pescanovy
- 1 owoc pomelo
- 2 dojrzałe mango
- 1 duża żółta papryka
- 1 średnia marchewka
- 1 czerwona papryczka chili
- 3 ząbki czosnku
- olej sezamowy
- sok z jednej limonki
- świeża kolendra do posypania
Krewetki rozmrażamy, płuczemy i osuszamy. Na patelni rozgrzewamy olej. Marchew kroimy w słupki, paprykę w kostkę. Siekamy drobno czosnek i papryczkę chili, pozbywając się uprzednio pestek. Podsmażamy czosnek i chili, a za chwilę dorzucamy marchewkę i paprykę - warzywa mają być ledwo zblanszowane, niekoniecznie uduszone do miękkości. Wrzucamy również krewetki i podsmażamy kilka minut, aż wszystkie staną się różowe.
W międzyczasie kroimy w kostkę owoc pomelo oraz oba mango i wrzucamy do dużej misy sałatkowej. Siekamy też drobniutko kolendrę.
Po zdjęciu z patelni krewetek i warzyw, dorzucamy je do owoców i mieszamy niedbale. Całość skrapiamy obficie sokiem z limonki i delikatnie oprószamy listeczkami kolendry.
Wczoraj, po wielu dniach przyciężkawych doznań kulinarnych, powiedziałam: dość. I przyrządziłam znakomitą sałatkę z owoców i krewetek tygrysich. Chili paliło w podniebienie, owoce orzeźwiały, a cudowne, delikatne mięso krewetek, sprawiło, że poczuliśmy się najedzeni pomimo braku klusek śląskich ;))
Składniki:
- 2 opakowania krewetek tygrysich od Pescanovy
- 1 owoc pomelo
- 2 dojrzałe mango
- 1 duża żółta papryka
- 1 średnia marchewka
- 1 czerwona papryczka chili
- 3 ząbki czosnku
- olej sezamowy
- sok z jednej limonki
- świeża kolendra do posypania
Krewetki rozmrażamy, płuczemy i osuszamy. Na patelni rozgrzewamy olej. Marchew kroimy w słupki, paprykę w kostkę. Siekamy drobno czosnek i papryczkę chili, pozbywając się uprzednio pestek. Podsmażamy czosnek i chili, a za chwilę dorzucamy marchewkę i paprykę - warzywa mają być ledwo zblanszowane, niekoniecznie uduszone do miękkości. Wrzucamy również krewetki i podsmażamy kilka minut, aż wszystkie staną się różowe.
W międzyczasie kroimy w kostkę owoc pomelo oraz oba mango i wrzucamy do dużej misy sałatkowej. Siekamy też drobniutko kolendrę.
Po zdjęciu z patelni krewetek i warzyw, dorzucamy je do owoców i mieszamy niedbale. Całość skrapiamy obficie sokiem z limonki i delikatnie oprószamy listeczkami kolendry.
Etykiety:
chili,
egzotyczne smaki,
kolendra,
krewetki black tiger,
krewetki tygrysie,
limonka,
mango,
owoce morza,
pescanova,
pomelo,
prosto z morza,
sałatka owocowo-warzywna,
sałatka z krewetkami tygrysimi
piątek, 7 grudnia 2012
Miruna w sosie śmietanowo-kaparowym
Nie jestem jakoś nadzwyczajnie przywiązana do piątkowej tradycji spożywania dania postnego, a więc dla wielu - ryby, a jednak bardzo często zdarza się, że właśnie w piątki serwuję rybę. Możliwe, że dzieje się tak, gdyż zmęczona mięsnym początkiem i środkiem tygodnia (mam w domu facetów, więc mięśnie być musi), z ulgą skłaniam się ku daniom wegetariańskim lub rybnym.
Miało być tradycyjnie - panierka i sałatka z białej kapusty, ale otrzymawszy dziś z rana wspaniałą tłustą śmietankę wiejską zmieniłam plany. Biała ryba w słodkiej śmietanie z dodatkiem kaparów to wyśmienita alternatywa dla pospolitej panierowanej ryby, jakich wiele na piątkowych stołach.
Składniki:
- opakowanie miruny od Pescanovy
- 1/2 litra mleka
- odrobina mąki pszennej
- pół słoiczka kaparów
- masło sklarowane
- 3/4 szklanki śmietanki ok.30%
- nieco soli
- świeżo zmielony czarny pieprz
- ćwiartki cytryny, dla tych, którzy nie wyobrażają sobie ryby bez cytrynowej nutki ;)
Rybę rozmrażamy, płuczemy i zanurzamy w mleku - dzięki temu jej smak i zapach będzie delikatniejszy. Można jednak swobodnie pominąć ten punkt ;). Następnie filety rybne obtaczamy w mące i odrobinę solimy. Smażymy na sklarowanym maśle, aż lekko zrumieni się. Przekładamy do naczynia żaroodpornego, zalewamy śmietanką, wrzucamy tyle kaparów, ile uważamy za stosowne. Możemy też posypać natką pietruszki. Zapiekamy w temperaturze 180st.C około 10-15 minut.
Podajemy w dowolnym towarzystwie!
Miało być tradycyjnie - panierka i sałatka z białej kapusty, ale otrzymawszy dziś z rana wspaniałą tłustą śmietankę wiejską zmieniłam plany. Biała ryba w słodkiej śmietanie z dodatkiem kaparów to wyśmienita alternatywa dla pospolitej panierowanej ryby, jakich wiele na piątkowych stołach.
Składniki:
- opakowanie miruny od Pescanovy
- 1/2 litra mleka
- odrobina mąki pszennej
- pół słoiczka kaparów
- masło sklarowane
- 3/4 szklanki śmietanki ok.30%
- nieco soli
- świeżo zmielony czarny pieprz
- ćwiartki cytryny, dla tych, którzy nie wyobrażają sobie ryby bez cytrynowej nutki ;)
Rybę rozmrażamy, płuczemy i zanurzamy w mleku - dzięki temu jej smak i zapach będzie delikatniejszy. Można jednak swobodnie pominąć ten punkt ;). Następnie filety rybne obtaczamy w mące i odrobinę solimy. Smażymy na sklarowanym maśle, aż lekko zrumieni się. Przekładamy do naczynia żaroodpornego, zalewamy śmietanką, wrzucamy tyle kaparów, ile uważamy za stosowne. Możemy też posypać natką pietruszki. Zapiekamy w temperaturze 180st.C około 10-15 minut.
Podajemy w dowolnym towarzystwie!
wtorek, 4 grudnia 2012
Minipulpety z miruny
Bardzo lubię mirunę za jej zwartość i zarazem delikatny smak. Doskonale nadaje się do smażenia - nie budzi obaw przed rozpadnięciem się dania, świetnie też wypada zapieczona. Dziś postawiłam na minipulpeciki z miruny - przepadam za nimi w każdej wersji: mięsnej, rybnej i wegetariańskiej, bo można dodać moc świeżej zieleniny, a obecność jajka zapewnia puszystość. Każde z nas jadło inaczej - pan domu posilił się wersją tradycyjną, z sałatką z kiszonej kapusty i ziemniaczanym puree z masłem i mlekiem, ja zjadłam je skrapiając cytrynowym sokiem, zagryzając pszenną bagietką, a najmłodszy uczestnik uczty -solo i na zimno.
Wszyscy byliśmy usatysfakcjonowani ;).
Składniki:
- opakowanie filetów z miruny od Pescanovy
- pęczek szczypiorku
- kilka gałązek koperku
- 3/4 szklanki płatków owsianych błyskawicznych
- 2 jajka kurze
- sól
- świeżo zmielony pieprz czarny
- 2 szczypty pieprzu ziołowego
- łyżka masła
Filety z miruny rozmrażamy, delikatnie płuczemy i osuszamy. Bardzo ostrym nożem kroimy w drobniutką kostkę. Siekamy szczypior, koperek (gałązkę jednego lub drugiego możemy pozostawić do dekoracji), w dużej misce lub garnku mieszamy z mięsem ryby. Dodajemy dwa jajka i płatki owsiane. Solimy i pieprzymy, a także dosmaczamy pieprzem ziołowym. Całość mieszamy dokładnie - możemy zrobić to czystymi dłońmi. Na patelni rozgrzewamy masło. Dłońmi formujemy kulki rybne i smażymy z kilku stron. Przekładając bądźmy bardzo ostrożni bo są dość kruche.
Pulpety nie wymagają długiej obróbki termicznej, wystarczy im kilka minut. Pycha! :)
Wszyscy byliśmy usatysfakcjonowani ;).
Składniki:
- opakowanie filetów z miruny od Pescanovy
- pęczek szczypiorku
- kilka gałązek koperku
- 3/4 szklanki płatków owsianych błyskawicznych
- 2 jajka kurze
- sól
- świeżo zmielony pieprz czarny
- 2 szczypty pieprzu ziołowego
- łyżka masła
Filety z miruny rozmrażamy, delikatnie płuczemy i osuszamy. Bardzo ostrym nożem kroimy w drobniutką kostkę. Siekamy szczypior, koperek (gałązkę jednego lub drugiego możemy pozostawić do dekoracji), w dużej misce lub garnku mieszamy z mięsem ryby. Dodajemy dwa jajka i płatki owsiane. Solimy i pieprzymy, a także dosmaczamy pieprzem ziołowym. Całość mieszamy dokładnie - możemy zrobić to czystymi dłońmi. Na patelni rozgrzewamy masło. Dłońmi formujemy kulki rybne i smażymy z kilku stron. Przekładając bądźmy bardzo ostrożni bo są dość kruche.
Pulpety nie wymagają długiej obróbki termicznej, wystarczy im kilka minut. Pycha! :)
Etykiety:
filet z miruny,
koperek,
kotleciki,
kotlety rybne,
miruna,
miruna inaczej,
mrożonki Pescanova,
owoce morza,
pescanova,
prosto z morza,
pulpety z miruny,
ryba,
ryba domowa,
szczypiorek
piątek, 30 listopada 2012
Królewskie śniadanie piątkowe
Całodobowy etat pielęgniarki, kaowca, bony, kucharki, sprzątaczki i dozownika rozmaitych medykamentów boli. Szczególnie, gdy końca takiego stanu rzeczy nie widać w do niedysponowanych dołączają kolejni. Gdy człowiek koczuje w czterech ścianach stuprocentowo poświęcony domownikom, zwalonym nóg jakimś wyjątkowo parszywym wirusem, warto w jakiś sposób nagrodzić siebie za tak piękną, altruistyczną postawę;). Wyjście na zakupy odpada, do kina również, koleżanki nie wpadną z najnowszym plikiem ploteczek, bo boją się zarazy (i słusznie!), na samodzielne spa we własnej łazience nie ma czasu, co zatem pozostaje? Nagroda w postaci czegoś pysznego. Jej przygotowanie nie zajmie wiele czasu, a przyniesie, gwarantuję, sporo satysfakcji. Taki zabieg ma bardzo korzystny wpływ na psychikę każdego z nas. A więc do roboty - jesteś tego warta/-y! ;))
Składniki królewskiego śniadania-nagrody:
- bułka typu ciabatta
- opakowanie mieszanki owoców morza od Pescanovy
- 2 ząbki czosnku
- dojrzałe awokado
- oliwa z oliwek
- szczypta soli
- połówka cytryny
Rozmrożone owoce morza wrzucamy na rozgrzaną oliwę wraz z ząbkiem posiekanego czosnku. Podsmażamy całość 2 minuty.
Kromki ciabatty delikatnie podpiekamy w piekarniku/opiekaczu.
Awokado, ważne by było bardzo dojrzałe (miękkie), pozbawiamy skórki, pestki i rozgniatamy widelcem w talerzu. Szybko skrapiamy sokiem z cytryny (by nie ściemniało), dodajemy posiekany drobno ząbek czosnku, solimy. Pastą z awokado smarujemy obficie podpieczone kromki ciabatty, a na wierzchu układamy podsmażone z czosnkiem owoce morza. Całość skrapiamy kilkoma kroplami soku ze świeżej cytryny.
Resztę owoców morza wcinamy prosto z patelni. W końcu to nagroda - musi być do syta! ;)
Składniki królewskiego śniadania-nagrody:
- bułka typu ciabatta
- opakowanie mieszanki owoców morza od Pescanovy
- 2 ząbki czosnku
- dojrzałe awokado
- oliwa z oliwek
- szczypta soli
- połówka cytryny
Rozmrożone owoce morza wrzucamy na rozgrzaną oliwę wraz z ząbkiem posiekanego czosnku. Podsmażamy całość 2 minuty.
Kromki ciabatty delikatnie podpiekamy w piekarniku/opiekaczu.
Awokado, ważne by było bardzo dojrzałe (miękkie), pozbawiamy skórki, pestki i rozgniatamy widelcem w talerzu. Szybko skrapiamy sokiem z cytryny (by nie ściemniało), dodajemy posiekany drobno ząbek czosnku, solimy. Pastą z awokado smarujemy obficie podpieczone kromki ciabatty, a na wierzchu układamy podsmażone z czosnkiem owoce morza. Całość skrapiamy kilkoma kroplami soku ze świeżej cytryny.
Resztę owoców morza wcinamy prosto z patelni. W końcu to nagroda - musi być do syta! ;)
Etykiety:
avocado,
awokado,
kanapka,
kulinaria,
małże,
mieszanka owoców morza,
nagroda,
ośmiornice,
owoce morza,
pescanova,
prosto z morza,
przekąska,
pyszne,
pyszne śniadanie
wtorek, 27 listopada 2012
Ciepła przekąska z krewetek
Wielokrotnie
podkreślałam, że krewetki zawdzięczają swoją popularność smacznemu mięsu i niskiej
zawartości tłuszczu. Świeże można jeść na surowo, na przykład maczając je w
sosie, co jakiś czas temu prezentowałam na blogu. Jednak smakują też wybornie,
jako dodatek do sałatek, zup, makaronu i ryżu. Można je marynować, zapiekać i
grillować – aż chciałoby się powiedzieć, „sky is the limit”. Białe i delikatne
mięso pochodzące z wnętrza tych skorupiaków, moim zdaniem najlepiej smakuje
solo, w towarzystwie przypraw i cytryny. Dlatego dziś przygotowałam krewetkową
przekąskę na ciepło z mrożonych i wcześniej niegotowanych krewetek tygrysich. Nie
przeraźcie się ich mało zachęcającym wyglądem, w szarej barwie. Te smaczne owoce
morza zmienią kolor pod wpływem smażenia.
Do jej przygotowania
potrzebujecie:
opakowanie mrożonych krewetek tygrysich (np. Pescanova)
odrobinę świeżego imbiru (wystarczy plasterek o grubości 1 cm)
paprykę ostrą i słodką
sól
ząbek czosnku
oliwę z oliwek
cytrynę
odrobinę świeżego imbiru (wystarczy plasterek o grubości 1 cm)
paprykę ostrą i słodką
sól
ząbek czosnku
oliwę z oliwek
cytrynę
Krewetki,
po rozmrożeniu, obieramy z pancerzyka i nacinamy wzdłuż „brzuszka”, czyli
części wywiniętej do środka. Usuwamy jelitko, które wygląda jak długa, ciemna
nitka. Osuszone krewetki przyprawiamy solą oraz papryką słodką i ostrą, a
następnie wrzucamy na rozgrzaną oliwę z oliwek. Po chwili dodajemy drobno
posiekany imbir i smażymy przez dwie minutki, aż krewetki nabiorą różowego
koloru. Pod koniec smażenia dodajemy wyciśnięty ząbek czosnku i zmniejszamy
ogień, żeby nie doprowadzić do jego przypalenia. Tak przygotowane krewetki
podajemy na liściach sałaty i koniecznie z plastrami cytryny.
Etykiety:
krewetki,
krewetki na ciepło,
krewetki tygrysie,
mrożone krewetki,
pescanova,
pomysł na krewetki,
przekąska z krewetek,
przystawka,
przystawka na ciepło,
szare krewetki,
szybka przekąska
piątek, 23 listopada 2012
Miruna z puree jabłkowo-żurawinowym
Tak, jak późna wiosna jest porą truskawek i czereśni, tak późna jesień to królowa jabłek. Teraz właśnie są najlepsze - już bardzo dojrzałe, lecz wciąż świeże, rumiane, aromatyczne, soczyste, słowem - pyszne. Robię ostatnio wiele rzeczy z jabłek, począwszy od deserów, przez sałatki, przetwory, na wytrawnych daniach skończywszy. Puree z jabłek i żurawiny z selerem naciowym jako dodatek do ryby, to dzisiejszy strzał w dziesiątkę. To, że jabłka doskonale wypadają w połączeniu z mięsem, wiedziałam od dawna. Ale, że równie wyśmienicie potrafią skomponować się z aromatem ryby, dowiedziałam się dziś.
Składniki:
- opakowanie miruny od Pescanovy
- 3 winne jabłka
- garść świeżej żurawiny
- kilka łodyg selera naciowego
- sól
- olej
- świeżo zmielony czarny pieprz
dodatki - wedle uznania.
Rozmrażamy filety rybne, delikatnie płuczemy, osuszamy ręcznikiem papierowym. Solimy i kładziemy na rozgrzanym oleju. Smażymy na niedużym ogniu, by nie zrumieniła się. Dobrym substytutem takiego delikatnego smażenia i na pewno zdrowszym, byłoby ugotowanie ryby na parze. (Ja, przyznam się bez bicia, nie znoszę wszelkich mięs, w tym również ryby zrobionych na parze, ale jeśli nie macie takich obiekcji - posłużcie się parowarem).
Jabłka myjemy, obieramy, i wrzucamy do rondelka. Podlewamy odrobiną wody. Kulki żurawiny płuczemy i kroimy na połówki. Seler naciowy również myjemy, pozbawiamy pióropuszy liści i kroimy na plasterki. Całość dusimy przez kilka minut, aż jabłka rozpadną się, seler zmieni kolor, a żurawiny puszczą czerwony sok.
Gotowe usmażone/ugotowane filety z miruny kładziemy na talerz białym mięsem do góry. Na nich układamy niedużą warstwę owocowo-warzywnego puree. Jego słodko-kwaśny mix stworzy zaskakująco pyszną kompozycję ze słonym smakiem ryby.
Składniki:
- opakowanie miruny od Pescanovy
- 3 winne jabłka
- garść świeżej żurawiny
- kilka łodyg selera naciowego
- sól
- olej
- świeżo zmielony czarny pieprz
dodatki - wedle uznania.
Rozmrażamy filety rybne, delikatnie płuczemy, osuszamy ręcznikiem papierowym. Solimy i kładziemy na rozgrzanym oleju. Smażymy na niedużym ogniu, by nie zrumieniła się. Dobrym substytutem takiego delikatnego smażenia i na pewno zdrowszym, byłoby ugotowanie ryby na parze. (Ja, przyznam się bez bicia, nie znoszę wszelkich mięs, w tym również ryby zrobionych na parze, ale jeśli nie macie takich obiekcji - posłużcie się parowarem).
Jabłka myjemy, obieramy, i wrzucamy do rondelka. Podlewamy odrobiną wody. Kulki żurawiny płuczemy i kroimy na połówki. Seler naciowy również myjemy, pozbawiamy pióropuszy liści i kroimy na plasterki. Całość dusimy przez kilka minut, aż jabłka rozpadną się, seler zmieni kolor, a żurawiny puszczą czerwony sok.
Gotowe usmażone/ugotowane filety z miruny kładziemy na talerz białym mięsem do góry. Na nich układamy niedużą warstwę owocowo-warzywnego puree. Jego słodko-kwaśny mix stworzy zaskakująco pyszną kompozycję ze słonym smakiem ryby.
poniedziałek, 19 listopada 2012
Prosta sałatka z surimi, rodzynkami i żurawiną
Jeśli
lubicie ciekawe połączenia smaków, z pewnością przypadnie Wam do gustu sałatka,
którą dziś zaprezentuję. Jej głównym składnikiem jest seler konserwowy,
przełamany dodatkiem suszonej żurawiny i rodzynek. Z pewnością wielokrotnie
spotkaliście się z nieco uproszczoną formą tej przekąski, ale zapewniam, że
warto wzbogacić jej smak o składniki, których użyłam. Mowa o niedocenianej
przez niektórych kapuście pekińskiej i paluszkach
krabowych. Sałatka jest lekka, więc idealnie sprawdzi się w porze lunchu lub
jako dodatek do głównego dania. Jeśli nie przepadacie za rodzynkami, możecie poprzestać
na żurawinie lub dodać kilka pokrojonych brzoskwiń z puszki. Będzie smacznie i
kolorowo.
Potrzebujecie:
słoik selera konserwowego
ćwiartkę kapusty pekińskiej
garść rodzynek
garść suszonej żurawiny
6 paluszków krabowych (np. Pescanova)
sól i pieprz do smaku
100 ml śmietany 18%
2-3 łyżki majonezu
słoik selera konserwowego
ćwiartkę kapusty pekińskiej
garść rodzynek
garść suszonej żurawiny
6 paluszków krabowych (np. Pescanova)
sól i pieprz do smaku
100 ml śmietany 18%
2-3 łyżki majonezu
Drobno
pokrojoną kapustę pekińską łączymy z odcedzonym selerem. Dodajemy paluszki
krabowe pokrojone w plasterki, a do tego suszoną żurawinę i rodzynki. Te
ostatnie należy wcześniej sparzyć wrzątkiem (5 minut) i odcedzić. Majonez łączymy
ze śmietaną, solą i pieprzem, po czym przygotowany sos mieszamy ze składnikami
sałatki. Warto odłożyć kilka rodzynek i owoców żurawiny, żeby dodatkowo posypać
nimi sałatkę przed podaniem. Smacznego!
Etykiety:
paluszki krabowe,
pescanova,
pomysł na surimi,
prosta sałatka,
przepis na surimi,
sałatka z rodzynkami,
sałatka z selera,
sałatka z surimi,
sałatka z żurawiną,
surimi,
żurawina
piątek, 16 listopada 2012
Japońska sałatka z krewetkami tygrysimi
Otrzymałam
telefon a wraz z nim informację: kochanie, nie rób dziś obiadu, jadłem
obfity lunch z szefem. To dobra wiadomość, zabiera mi z barek kilka
obowiązków: nie muszę myśleć co by tu dziś zrobić, nie muszę, gdy już
wymyślę, lecieć po zakupy, a następnie stać nad kuchenką i mieszać w
garnku, względnie - doglądać zawartości piekarnika. Ale za dobrze znam
mężczyznę, który zadzwonił, zarzekając się, że na dziś starczy mu
kulinarnych uniesień. Wiem, że ledwie przekroczy próg domu, zacznie
węszyć w lodówce, twierdząc jednocześnie, że "tylko patrzy". Myślę, że
sałatka będzie w sam raz - lekka, lecz dzięki zawartości krewetek
sycąca, kolorowa, niesamowicie pyszna...
Składniki:
- opakowanie krewetek American Tiger od Pescanovy
- pół główki sałaty lodowej
- duża marchewka
- jeden długi ogórek
- jedno dojrzałe awokado
- 2 ząbki czosnku
- pęczek szczypiorku
- kilka łyżek śmietanki kremówki
- tyle samo sosu sojowego
- olej o neutralnym smaku
Śmietankę i sos sojowy lejemy na samo dno talerza, w którym sałatka będzie podawana. Myjemy warzywa, obieramy, sałatę drzemy na drobniejsze listeczki, ogórek i marchew kroimy w cieniutkie, długie słupki. Szczypior siekamy drobno, awokado kroimy na półplasterki wzdłuż jego długości. Układamy sałatę, słupki marchewkowe i ogórkowe, sypiemy szczypior. Mieszamy delikatnie ręką, tak by sos z dna lekko oplótł warzywa. Na to układamy kawałki awokado. Na patelni rozgrzewamy olej. Siekamy drobno czosnek i wrzucamy na patelnię. Następnie wrzucamy rozmrożone krewetki Black Tiger. Po kilku minutach, są gotowe, by zwieńczyć nimi sałatkę. Pychota!
Składniki:
- opakowanie krewetek American Tiger od Pescanovy
- pół główki sałaty lodowej
- duża marchewka
- jeden długi ogórek
- jedno dojrzałe awokado
- 2 ząbki czosnku
- pęczek szczypiorku
- kilka łyżek śmietanki kremówki
- tyle samo sosu sojowego
- olej o neutralnym smaku
Śmietankę i sos sojowy lejemy na samo dno talerza, w którym sałatka będzie podawana. Myjemy warzywa, obieramy, sałatę drzemy na drobniejsze listeczki, ogórek i marchew kroimy w cieniutkie, długie słupki. Szczypior siekamy drobno, awokado kroimy na półplasterki wzdłuż jego długości. Układamy sałatę, słupki marchewkowe i ogórkowe, sypiemy szczypior. Mieszamy delikatnie ręką, tak by sos z dna lekko oplótł warzywa. Na to układamy kawałki awokado. Na patelni rozgrzewamy olej. Siekamy drobno czosnek i wrzucamy na patelnię. Następnie wrzucamy rozmrożone krewetki Black Tiger. Po kilku minutach, są gotowe, by zwieńczyć nimi sałatkę. Pychota!
Etykiety:
awocado,
krewetki,
krewetki black tiger,
krewetki tygrysie,
kuchnia japońska,
orientalnie,
owoce morza,
pescanova,
sałatka,
sałatka japońska,
seafood
wtorek, 13 listopada 2012
Kurczak i kalmary po tajsku
Dziś,
przynajmniej za moim oknem, panuje prawdziwa złota jesień. Aż trudno uwierzyć,
że za miesiąc będziemy powoli szykować się do Bożego Narodzenia. Sklepy jeszcze
nie atakują nas choinkami, ale w weekend zauważyłam, że na niektórych centrach
handlowych pojawiają się świąteczne lampki. Nie wiem, czy zanotowaliście to w
pamięci, ale w ubiegłym roku, zaraz po wyprzedaży zniczy, a potem niepodległościowych
flag, supermarkety wypełniły się bombkami i czekoladowymi mikołajami.
Nakręcanie przedświątecznego pędu z roku na rok rozpoczyna się coraz szybciej. Pewnie niektórych z Was to irytuje, proponuje
więc póki co odłożyć myśli o zbliżającej się, zimowej atmosferze na bok i
celebrować otaczającą nas aurę.
Z
tej okazji zaserwuję dziś swojej rodzinie kulinarny powrót do gorących wakacji.
Wszelkie gołąbki, rozgrzewające zupy i pieczone mięsiwa mogą jeszcze trochę
poczekać. W zamian za to uraczę domowników daniem tajskim, urozmaiconym mieszanką
warzyw, które idealnie dopełnią jego smak. Zamiast świeżych ziół użyję żółtej
pasty curry, która stanowi połączenie orientalnych przypraw, czosnku i trawy
cytrynowej. Wystarczy pół godziny w kuchni, by przenieść się w świat
egzotycznej kuchni.
1 mała cukinia
1/2 żółtej papryki
1/2 czerwonej papryki
12 małych pieczarek
1 pierś kurczaka
½ opakowania kalmarów (np. mrożonka Pescanova)
1 duża puszka mleka kokosowego
1 łyżka żółtej pasty curry (do kupienia w każdym dużym markecie)
szklanka ugotowanego ryżu
posiekany szczypiorek
1/2 żółtej papryki
1/2 czerwonej papryki
12 małych pieczarek
1 pierś kurczaka
½ opakowania kalmarów (np. mrożonka Pescanova)
1 duża puszka mleka kokosowego
1 łyżka żółtej pasty curry (do kupienia w każdym dużym markecie)
szklanka ugotowanego ryżu
posiekany szczypiorek
W
garnku lub głębokiej patelni należy zagotować mleko kokosowe, dodać do niego
pastę curry, mięso oraz kalmary i dusić przez pięć minut. Dolewamy 100 ml wody
po czym całość należy ponownie zagotować. Dodajemy pokrojone pieczarki, paprykę
oraz cukinię i dusimy aż warzywa będą miękkie.
W tym czasie gotujemy ryż, którzy po przyrządzeniu polewamy na talerzach sosem, a na górze układamy mięso, kalmary i warzywa. Danie podajemy obficie posypane szczypiorkiem.
W tym czasie gotujemy ryż, którzy po przyrządzeniu polewamy na talerzach sosem, a na górze układamy mięso, kalmary i warzywa. Danie podajemy obficie posypane szczypiorkiem.
Etykiety:
egzotyczne smaki,
kalmary,
kalmary po tajsku,
kuchnia tajska,
kurczak po tajsku,
mrożone kalmary,
mrożone owoce morza,
mrożonki Pescanova,
orientalne danie,
pasta curry,
pescanova,
przepis na kalmary
piątek, 9 listopada 2012
Jajka faszerowane z surimi
Kilka
dni temu dostałam od przyjaciół koszyk jajek od ich szczęśliwych (jak twierdzą)
kur. I choć krążą różne opinię dotyczące tego, jak często można się nimi
zjadać, w mojej rodzinie jajka w każdej postaci ciszą się dużym powodzeniem. Możliwości
ich przetworzenia są nieskończone, szczególnie w sytuacjach awaryjnych, gdy
szybko trzeba przygotować coś smacznego. Do moich ulubionych przekąsek należą
jajka faszerowane. Niegdyś mieszałam ugotowane żółtka z pieczarkami, pietruszką
i majonezem, doprawiałam solą i pieprzem, by po kwadransie cieszyć się ich
smakiem. Od pewnego czasu eksperymentuję ze składnikami i w związku z tym,
podzielę się Wami szybkim przepisem na jajka faszerowane z surimi.
Składniki:
pół opakowania paluszków krabowych Pescanova
serek kanapkowy o smaku śmietankowym
8 jajek
szczypiorek
sól ziołowa i pieprz do smaku
pół opakowania paluszków krabowych Pescanova
serek kanapkowy o smaku śmietankowym
8 jajek
szczypiorek
sól ziołowa i pieprz do smaku
Jajka
gotujemy na twardo, po ostygnięciu obieramy i kroimy na połówki. Wyciągamy
żółtka i rozgniatamy je widelcem z dodatkiem serka kanapkowego, pokrojonego
szczypiorku i paluszków krabowych pokrojonych w plasterki. Doprawiamy do smaku.
Przygotowany farsz przekładamy do połówek jajek i podajemy z grzankami.
Przepis
sprawdzi się zarówno w wersji śniadaniowej, jak i przy okazji niespodziewanej
wizyty gości. Jeśli lubicie, zamiast szczypiorku możecie dodać do farszu kapary lub
oliwki.
wtorek, 6 listopada 2012
Penne z owocami morza w pomidorach z bazylią i mozzarellą
Mieszanka
owoców morza to nierzadko rzecz ratująca moją kuchnię. Można podać ją
na wiele sposobów, a jednym z moich ulubionych jest pasta, czyli
makaron. Ponieważ nie ustaję w wysiłkach wykorzystania dobrodziejstw
jesieni, jak najlepiej się da - dziś postanowiłam podać mój ulubiony
morski misz-masz w świeżo uduszonych pomidorach, z kawałkami mozzarelli
oraz zerwaną z kuchennego krzaczka bazylią. Danie powstało w rekordowo
szybkim czasie i było naprawdę wyśmienite.
Składniki:
- opakowanie mieszanki owoców morza od Pescanovy
- kilka bardzo dojrzałych pomidorów
- garść liści bazylii
- szalotka
- 2 ząbki czosnku
- oliwa z oliwek
- kulka sera Mozzarella
- pół opakowania makaronu penne (ukośna rurka)
Mieszankę owoców morza rozmrażamy, płuczemy, osuszamy.
Pomidory pozbawiamy skórki parząc, a następnie kroimy dowolnie i wrzucamy do garnka w którym będziemy je dusić i tym samym przerabiać na gęsty sos :). Do tegoż garnka wrzucamy również obraną i pokrojoną szalotkę, oraz posiekany czosnek. Solimy, pieprzymy, dodajemy nieco oliwy. Dusimy kilka minut, a następnie blendujemy na jednolity sos. W czasie duszenia wstawiamy wodę na makaron, a następnie gotujemy go al dente.
Rwiemy bazylię na drobne strzępy i dorzucamy do sosu, wrzucamy tam również mieszankę owoców morza. Po dosłownie dwóch minutach kończymy duszenie całości, łączymy z odcedzonym, gorącym makaronem. Podajemy wymieszaną uprzednio całość, wieńcząc porwaną palcami Mozzarellą i listkami bazylii.
Udanego wieczoru! :)
Składniki:
- opakowanie mieszanki owoców morza od Pescanovy
- kilka bardzo dojrzałych pomidorów
- garść liści bazylii
- szalotka
- 2 ząbki czosnku
- oliwa z oliwek
- kulka sera Mozzarella
- pół opakowania makaronu penne (ukośna rurka)
Mieszankę owoców morza rozmrażamy, płuczemy, osuszamy.
Pomidory pozbawiamy skórki parząc, a następnie kroimy dowolnie i wrzucamy do garnka w którym będziemy je dusić i tym samym przerabiać na gęsty sos :). Do tegoż garnka wrzucamy również obraną i pokrojoną szalotkę, oraz posiekany czosnek. Solimy, pieprzymy, dodajemy nieco oliwy. Dusimy kilka minut, a następnie blendujemy na jednolity sos. W czasie duszenia wstawiamy wodę na makaron, a następnie gotujemy go al dente.
Rwiemy bazylię na drobne strzępy i dorzucamy do sosu, wrzucamy tam również mieszankę owoców morza. Po dosłownie dwóch minutach kończymy duszenie całości, łączymy z odcedzonym, gorącym makaronem. Podajemy wymieszaną uprzednio całość, wieńcząc porwaną palcami Mozzarellą i listkami bazylii.
Udanego wieczoru! :)
Etykiety:
basil,
bazylia,
czosnek,
frutti di mare,
jesień,
makaron,
mieszanka owoców morza,
mozzarella,
na szybko,
owoce morza,
penne,
pescanova,
pomidory,
pyszne,
seafood
piątek, 2 listopada 2012
Lekka sałatka ze świeżych warzyw i surimi
W środę przyszłam do domu zbyt późno, by jeść porcję solidnego polskiego obiadu. Nie katuję się żadnymi specjalnymi dietami, ale - na litość boską! - o godzinie dwudziestej pierwszej nie mam sumienia rozgrzać oleju na schabowe. W lodówce na szczęście spoczywały sobie paluszki krabowe, które przeddzień rozmroziłam i rano miałam zabrać do pracy, ale zapomniałam. Świeże warzywa to z kolei coś, czego nigdy nie może zabraknąć w moim domu. Po pierwsze dlatego, że są zdrowe, po drugie dlatego, że są smaczne, po trzecie - wciąż trwa sezon na wiele z nich i byłoby doprawdy barbarzyństwem z mojej strony nie opychać się nimi i nie futrować rodziny. Ich doskonała cena oraz wybitna uroda reklamują się jesienią bez udziału speców od marketingu.
Oto sposób na bardzo smaczną i bardzo lekką sałatkę warzywną z paluszkami krabowymi surimi.
Składniki:
- 3 małe papryki - żółtka, pomarańczowa i czerwona
- kilka gruntowych, jędrnych ogórków
- pół pęczka natki pietruszki
- spory ząbek czosnku
- opakowanie surimi od Pescanovy
- łyżka majonezu
- łyżeczka soku wyciśniętego ze świeżej cytryny
- szczypta soli
- kilka szczypt świeżo zmielonego pieprzu czarnego
Oto sposób na bardzo smaczną i bardzo lekką sałatkę warzywną z paluszkami krabowymi surimi.
Składniki:
- 3 małe papryki - żółtka, pomarańczowa i czerwona
- kilka gruntowych, jędrnych ogórków
- pół pęczka natki pietruszki
- spory ząbek czosnku
- opakowanie surimi od Pescanovy
- łyżka majonezu
- łyżeczka soku wyciśniętego ze świeżej cytryny
- szczypta soli
- kilka szczypt świeżo zmielonego pieprzu czarnego
Warzywa myjemy dokładnie myjemy, papryki pozbawiamy gniazd nasiennych i białych błon, ogórki obieramy cienko. Warzywa kroimy na niezbyt drobną kostkę, podobnie paluszki surimi. Siekamy drobno natkę pozostawiając kilka listków w całości do zwieńczenia. Czosnek przeciskamy przez praskę i łączymy z sokiem z cytryny i majonezem, solimy, pieprzymy. Łączymy pokrojone warzywa oraz paluszki krabowe z sosem, można też odstawić sałatkę na chwilę do lodówki - schłodzona smakuje jeszcze lepiej.
Etykiety:
czosnek,
lekkie,
majonez,
natka pietruszki,
ogórek,
owoce morza,
paluszki krabowe,
papryka,
pescanova,
prosto z morza,
przekąska,
sałatka z surimi,
sałatka ze świeżymi warzywami,
seafood,
surimi
wtorek, 30 października 2012
Paluszki rybne zapieczone ze szpinakiem
Dziś
naszła mnie ochota na szpinak. Szkoda, że czas na ten świeży już minął, ale zapewniam,
że dobrze przygotowany szpinak mrożony też smakuje wyśmienicie. Mój syn i ja za
nim przepadamy! Wykorzystam więc fakt,
że dziś mojego męża nie będzie na obiedzie i przygotuję szpinakową potrawę dla
dwóch osób. Cieszy mnie fakt, że moje dziecko zajada się wszelką zieleniną i
tak, jak ja kiedyś (ku zaskoczeniu pań w przedszkolu), szpinak pochłania
również z talerzy swoich kolegów, którzy marudzą na widok zielonkawej papki. Na
szczęście, przy naszym stole nikt nad szpinakiem nie będzie dziś wybrzydzał,
więc zaserwuję go w towarzystwie pieczonych paluszków rybnych.
Składniki:
opakowanie szpinaku mrożonego
śmietanka 36% (ok. 100 ml)
3 ząbki czosnku
1 cebula
1 jajko
paluszki rybne Pescanova (kilka sztuk, wedle apetytu)
szczypta soli i białego pieprzu
odrobina masła
trochę startego parmezanu do posypania
opakowanie szpinaku mrożonego
śmietanka 36% (ok. 100 ml)
3 ząbki czosnku
1 cebula
1 jajko
paluszki rybne Pescanova (kilka sztuk, wedle apetytu)
szczypta soli i białego pieprzu
odrobina masła
trochę startego parmezanu do posypania
Szpinak
wrzucamy na teflonową patelnię (żeby nie przywierał) i dusimy na małym ogniu,
aż do całkowitego rozmrożenia. Dodajemy sól i pieprz do smaku, przeciśnięty
przez praskę czosnek i śmietankę. Na małej patelni podsmażamy na maśle
pokrojoną cebulkę.
Gdy szpinak będzie już przyprawiony, a jego konsystencja stanie się kremowa, ściągamy go z gazu i odstawiamy do przestygnięcia. Następnie wbijamy do niego jajko, mieszamy całość i przelewamy do żaroodpornego naczynia. Na wierzchu układamy rozmrożone paluszki rybne, dodajemy podsmażoną wcześniej cebulkę i wkładamy na 25 minut do piekarnika (180 st.).
Gdy szpinak będzie już przyprawiony, a jego konsystencja stanie się kremowa, ściągamy go z gazu i odstawiamy do przestygnięcia. Następnie wbijamy do niego jajko, mieszamy całość i przelewamy do żaroodpornego naczynia. Na wierzchu układamy rozmrożone paluszki rybne, dodajemy podsmażoną wcześniej cebulkę i wkładamy na 25 minut do piekarnika (180 st.).
Przed
podaniem posypujemy całość startym parmezanem.
Etykiety:
mrożona ryba,
mrożony szpinak,
paluszki rybne,
pescanova,
pomysł na paluszki rybne,
pomysł na szpinak,
szpinak,
szpinak zapiekany,
zapiekane paluszki rybne
piątek, 26 października 2012
Włoska zupa rybna z białą fasolą i kalmarami
Mogłabym odżywiać się tylko i wyłącznie zupami. Zupa zawiera w sobie wszystko, czego potrzebuję - moc różnorodnych warzyw, aromatycznie zioła oraz mięso - również z ryby i owoców morza. Z powodu tej kulinarnej miłości nie ustaję w poszukiwaniach przepisu na taki właśnie eintopf, potrawę które zawrze w sobie zupę i drugie danie, nasyci, ukontentuje smakowo, a także roznieci wokół czar wspomnień. Ta zupa to wspomnienia z Włoch, mojej pierwszej poważniejszej wyprawy poza granice Polski. Nie doceniłam jej wtedy, byłam, wstyd przyznać, na etapie hamburgerów zakąszanych frytkami. Po latach jednak, pamiętając jaki zachwyt wywołała wtedy u moich, dojrzałych kulinarnie, współtowarzyszy wycieczki, postanowiłam wyszperać ją z Sieci. I oto jest! Od siebie dorzuciłam kalmary, bo uznałam, że doskonale pasują i nie pomyliłam się.
Składniki:
- 2 nieduże filety z dorsza
- opakowanie kalmarów od Pescanovy
- 1 średnia marchewka
- 2 laski selera naciowego
- kilka ziemniaków
- 3-4 ząbki czosnku
- duża cebula
- duża czerwona papryka (słodka)
- 2 puszki pokrojonych pomidorów
- 1 puszka białej fasoli
- łyżka koncentratu pomidorowego
- kilka łyżek oliwy z oliwek
- pół małej papryczki chilli
- 1 listek laurowy
- sól
- suszone zioła: tymianek, bazylia, słodka papryka
- pół szklanki białego wytrawnego wina
- sok z połowy cytryny
Na patelni rozgrzewamy oliwę. Siekamy drobno czosnek, kroimy cebulę, szklimy na oliwie. Dorzucamy też seler naciowy, by poddusił się. Obieramy marchew, ziemniaki oraz paprykę kroimy dowolnie, ale dość drobno. Zalewamy wrzątkiem i gotujemy do miękkości, dodając również zawartość patelni. Doprawiamy suszonymi ziołami, solą, posiekaną papryczką chili i listkiem laurowym. Dodajemy pomidory, fasolę i koncentrat pomidorowy, a także wino. Gotujemy parę minut na niewielkim ogniu.
Na jakieś 2-3 minuty przed końcem gotowania dorzucamy pokrojone na kawałki filety rybne oraz rozmrożone uprzednio i opłukane kalmary. Podajemy koniecznie na gorąco dekorując listkiem bazylii.
Ambitnym i z dobrą pamięcią, czyli takim, którym niestraszne przygotowania do aktywności kulinarnych dzień wcześniej poleciłabym fasolę jaś (należy ją namoczyć wieczorem, przed planowanym gotowaniem), ja jednak nie należę do osób dysponujących zbyt dużą ilością czasu, dlatego wspomogłam się pewnym półśrodkiem - białą fasolą z puszki. Ręczę jednak, że ze smakowym powodzeniem! :)
Składniki:
- 2 nieduże filety z dorsza
- opakowanie kalmarów od Pescanovy
- 1 średnia marchewka
- 2 laski selera naciowego
- kilka ziemniaków
- 3-4 ząbki czosnku
- duża cebula
- duża czerwona papryka (słodka)
- 2 puszki pokrojonych pomidorów
- 1 puszka białej fasoli
- łyżka koncentratu pomidorowego
- kilka łyżek oliwy z oliwek
- pół małej papryczki chilli
- 1 listek laurowy
- sól
- suszone zioła: tymianek, bazylia, słodka papryka
- pół szklanki białego wytrawnego wina
- sok z połowy cytryny
Na patelni rozgrzewamy oliwę. Siekamy drobno czosnek, kroimy cebulę, szklimy na oliwie. Dorzucamy też seler naciowy, by poddusił się. Obieramy marchew, ziemniaki oraz paprykę kroimy dowolnie, ale dość drobno. Zalewamy wrzątkiem i gotujemy do miękkości, dodając również zawartość patelni. Doprawiamy suszonymi ziołami, solą, posiekaną papryczką chili i listkiem laurowym. Dodajemy pomidory, fasolę i koncentrat pomidorowy, a także wino. Gotujemy parę minut na niewielkim ogniu.
Na jakieś 2-3 minuty przed końcem gotowania dorzucamy pokrojone na kawałki filety rybne oraz rozmrożone uprzednio i opłukane kalmary. Podajemy koniecznie na gorąco dekorując listkiem bazylii.
Ambitnym i z dobrą pamięcią, czyli takim, którym niestraszne przygotowania do aktywności kulinarnych dzień wcześniej poleciłabym fasolę jaś (należy ją namoczyć wieczorem, przed planowanym gotowaniem), ja jednak nie należę do osób dysponujących zbyt dużą ilością czasu, dlatego wspomogłam się pewnym półśrodkiem - białą fasolą z puszki. Ręczę jednak, że ze smakowym powodzeniem! :)
Etykiety:
dorsz,
fasola,
kalmary,
kuchnia włoska,
owoce morza,
papryka,
pescanova,
pomidory,
prosto z morza,
ryba,
seafood,
seler naciowy,
włoska zupa rybna,
zupa rybna,
zupa z fasolą
wtorek, 23 października 2012
Jakie wino do owoców morza?
Choć
do weekendu pozostało jeszcze kilka dni, żyję już sobotnim spotkaniem z dawno
niewidzianymi przyjaciółmi. Moje ostatnie wspomnienia dotyczą wspólnego wyjazdu
na wakacje do słonecznej Italii, podczas którego zajadaliśmy się owocami morza od rana do
wieczora. Chcąc przypomnieć ten czas, przygotuję dla moich gości wyśmienite,
śródziemnomorskie menu. Jedyny problem, jaki mnie trapi, to odpowiedni dobór
wina. Przyjaciele słyną bowiem z wrażliwego gustu w tej kwestii. Nie wystarczy
więc butelka białego, wytrawnego trunku. To musi być wino przez wielkie „W”,
które w pełni wydobędzie smak i podkreśli aromat przygotowanych przeze mnie
potraw.
Czy
zastanawialiście się kiedyś, dlaczego podanie czerwonego wina do ryb i owoców morza
to istne faux pas? Każdy, kto choć odrobinę interesuje się sztuką kulinarną
wie, że jest to najgorsze z możliwych połączenie. Co za tym stoi? Odpowiedź
była na tyle frapująca, że poszukiwaniem jej zajęli się naukowcy, którzy postanowili
sprawdzić, który składnik czerwonego wina psuje smak owoców morza. Do przeprowadzenia eksperymentu badawczego zaproszono 11 testerów wina, których
zadaniem było spróbowanie przegrzebka w towarzystwie 64 różnych win. Na podstawie
testów wybrano te wina, które sprawiały, że danie stawało się wyjątkowo niesmaczne.
Następnie rozpoczęto poszukiwania wspólnego mianownika wybranych gatunków
czerwonego wina. Składnikiem, który odpowiadał za wysoką kwasowość małż okazało
się żelazo. Analiza laboratoryjna win wykazała, że wystarczą 2 mg żelaza w
litrze wina, by smak potrawy był wyraźnie popsuty. Jak dochodzi do tej
niekorzystnej reakcji? Okazuje się, że połączenie żelaza z nienasyconym kwasem
tłuszczowym (obecnym w przegrzebku) doprowadza do wydzielenia zapachu
przypominającego wątpliwy aromat zepsutej ryby. A jak wiadomo, na nasz zmysł
smaku kluczowy wpływ ma właśnie powonienie.
To od
zapachu zależy smak potrawy. Pamiętajcie więc, że nawet jeśli nie macie do czynienia
z prawdziwymi koneserami wina, nie każdy alkohol można połączyć z wybraną potrawą. A podanie darów morza z czerwonym winem to prawdziwe kulinarne
samobójstwo! Pomimo tego, że nie wiem jeszcze jakim (procentowym) bukietem uraczę moich gości, z pewnością wiem, że nie będzie w kolorze czerwonym!
P.S. Gdy dokonam idealnego wyboru, z pewnościa dam o tym znać!
P.S. Gdy dokonam idealnego wyboru, z pewnościa dam o tym znać!
Etykiety:
białe wino,
jak dobrać wino,
jakie wino do owoców morza,
jakie wino podać z rybą,
owoce morza,
wino do obiadu,
wino do potrawy,
wino do ryby,
wytrawne wino
piątek, 19 października 2012
Krewetki kokosowe z żółtą papryką i estragonem
Uwielbiam smak kokosa - zawsze generuje atmosferę wakacyjnej beztroski, czy to podany w formie owocowego wymyślnego koktajlu, czy jako ingrediencja dania. I o ile w naszej szerokości geograficznej niełatwo o świeży, zielony kokos, o tyle mleko kokosowe w puszce to coś, co zawsze mam w swojej spiżarni. Doskonale poprawia humor, gdy za oknem robi się szaro, deszczowo i nieprzyjaźnie. Dziś na przekór ewidentnie jesiennej aurze - bo cóż z tego, że słonecznie, skoro temperatura wymaga ciepłego płaszcza i botków? - w mojej kuchni króluje dziś klimat lata.
Zapraszam do stołu, będzie naprawdę pysznie. A co istotne w piątkowym przesileniu, spowodowanym pięcioma ciężkimi dniami pracy - niesłychanie łatwo!
Składniki:
- opakowanie krewetek od Pescanovy
- pół opakowania makaronu ryżowego
- duża żółta papryka
- 2 ząbki czosnku
- kilka listków natki pietruszki
- kilka gałązek świeżego estragonu
- puszka mleczka kokosowego
- łyżeczka sproszkowanego curry
- olej (o możliwie neutralnym smaku)
Rozmrożone krewetki płuczemy i osuszamy. Przygotowujemy wok, w którym rozgrzewamy olej. Siekamy drobno czosnek i kroimy paprykę w paski, a te na pół lub drobniej. Siekamy zieleninę. Makaron ryżowy zanurzamy we wrzątku na około minutę (sprawdźcie koniecznie, co napisane jest na opakowaniu, zwykle, nie wymaga on gotowania).
Gdy olej jest gorący - wrzucamy do niego jednocześnie paprykę i czosnek. Intensywnie mieszamy - nic nie może się przypalić, pamiętajmy, że czosnek, który zbrązowieje staje się gorzki. Po minucie smażenia dodajemy krewetki, a po kolejnej - wlewamy mleczko kokosowe. Sypiemy łyżeczkę curry oraz dodajemy posiekaną zieleninę. Gorący, odcedzony z wody makaron wrzucamy do woka. Mieszamy całość i podajemy w miseczkach.
Danie powstaje w rekordowo szybkim czasie, bo żaden ze składników nie wymaga długotrwałego gotowania/duszenia. W sam raz dla tych, którzy uwielbiają dobrze zjeść, lecz niekoniecznie lubią spędzać w kuchni długie kwadranse! ;)
Zapraszam do stołu, będzie naprawdę pysznie. A co istotne w piątkowym przesileniu, spowodowanym pięcioma ciężkimi dniami pracy - niesłychanie łatwo!
Składniki:
- opakowanie krewetek od Pescanovy
- pół opakowania makaronu ryżowego
- duża żółta papryka
- 2 ząbki czosnku
- kilka listków natki pietruszki
- kilka gałązek świeżego estragonu
- puszka mleczka kokosowego
- łyżeczka sproszkowanego curry
- olej (o możliwie neutralnym smaku)
Rozmrożone krewetki płuczemy i osuszamy. Przygotowujemy wok, w którym rozgrzewamy olej. Siekamy drobno czosnek i kroimy paprykę w paski, a te na pół lub drobniej. Siekamy zieleninę. Makaron ryżowy zanurzamy we wrzątku na około minutę (sprawdźcie koniecznie, co napisane jest na opakowaniu, zwykle, nie wymaga on gotowania).
Gdy olej jest gorący - wrzucamy do niego jednocześnie paprykę i czosnek. Intensywnie mieszamy - nic nie może się przypalić, pamiętajmy, że czosnek, który zbrązowieje staje się gorzki. Po minucie smażenia dodajemy krewetki, a po kolejnej - wlewamy mleczko kokosowe. Sypiemy łyżeczkę curry oraz dodajemy posiekaną zieleninę. Gorący, odcedzony z wody makaron wrzucamy do woka. Mieszamy całość i podajemy w miseczkach.
Danie powstaje w rekordowo szybkim czasie, bo żaden ze składników nie wymaga długotrwałego gotowania/duszenia. W sam raz dla tych, którzy uwielbiają dobrze zjeść, lecz niekoniecznie lubią spędzać w kuchni długie kwadranse! ;)
Etykiety:
estragon,
frutti di mare,
jesień,
krewetki,
krewetki na szybko,
mleko kokosowe,
natka pietruszki,
owoce morza,
papryka,
pescanova,
piątek,
prosto z morza,
seafood,
szybkie danie
wtorek, 16 października 2012
Zupa cebulowa zapiekana z kalmarami
Nie
przepadam za momentem, w którym muszę pogodzić się z faktem, że oto nadeszła
jesień. Szczególnie wtedy, gdy od rana siąpi deszcz, a za oknem jest wietrznie
i ponuro, czyli dokładnie tak, jak dziś. Ale cóż zrobić, taka kolej rzeczy. Z
drugiej strony, gdy nadchodzą chłodne dni, wyciągam z szafy ulubione ciepłe
pledy i otulam się nimi wieczorami, co jednak sprawia mi odrobinę przyjemności.
Jeśli podobnie do mnie, ciężko znosicie zderzenie z niskim słupkiem rtęci, z pewnością cenicie wszelkie sposoby na podniesienie temperatury. W moim przypadku sprawdza się powrót do dwudaniowych obiadów, w których pierwsze skrzypce grają aromatyczne i rozgrzewające zupy. Dziś przedstawię Wam przepis na francuską zupę cebulową, którą na koniec zapiekę z kalmarami.
Jeśli podobnie do mnie, ciężko znosicie zderzenie z niskim słupkiem rtęci, z pewnością cenicie wszelkie sposoby na podniesienie temperatury. W moim przypadku sprawdza się powrót do dwudaniowych obiadów, w których pierwsze skrzypce grają aromatyczne i rozgrzewające zupy. Dziś przedstawię Wam przepis na francuską zupę cebulową, którą na koniec zapiekę z kalmarami.
Składniki:
4-5 dużych cebul
100 g masła
łyżka mąki
3-4 ząbki czosnku
szklanka białego wina
2 litry rosołu
przyprawy: pieprz, sól, estragon, zioła prowansalskie, 2 listki laurowe
Do zapiekania: 200 g mrożonych kalmarów (u mnie – Pescanova), 4 łyżki startego sera typu mozzarella.
4-5 dużych cebul
100 g masła
łyżka mąki
3-4 ząbki czosnku
szklanka białego wina
2 litry rosołu
przyprawy: pieprz, sól, estragon, zioła prowansalskie, 2 listki laurowe
Do zapiekania: 200 g mrożonych kalmarów (u mnie – Pescanova), 4 łyżki startego sera typu mozzarella.
Cebulę
kroimy w piórka i podsmażamy na maśle, na dużej patelni. Jeśli będzie wydawało
Wam się, że danie się nie zmieści, dajcie cebuli kilka minut. Po tym czasie
znacznie zmniejszy swoją objętość. Dodajemy posiekany czosnek, zioła oraz łyżkę mąki, która zagęści całość. Dokładnie
mieszamy, po czym zalewamy winem i zmniejszamy ogień. Po 2-3 minutach podlewamy
szklanka rosołu, po czym wszystkie składniki z patelni przelewamy do garnka z
pozostałym rosołem. Doprawiamy solą i pieprzem do smaku, a następnie gotujemy
przez 30 minut na małym ogniu.
Piekarnik
rozgrzewamy do 180 st. Zupę przelewamy do naczynia żaroodpornego, na wierzch
układamy rozmrożone kalmary i całość posypujemy startym serem. Zapiekamy przez
około 15-20 minut. Zupę możemy też zapiec z czosnkową bagietką (pokrojoną w
grzanki) i twardym, żółtym serem. Polecam!
Etykiety:
danie z kalmarami,
francuska zupa cebulowa,
kalmary,
mrożone kalmary,
pescanova,
przepis na zupę cebulową,
zapiekana zupa cebulowa,
zupa cebulowa,
zupa cebulowa z kalmarami
piątek, 12 października 2012
Sposób na niejadka cz.4
Mamo, a czy polecimy kiedyś w kosmos? - usłyszałam ostatnio. Faza fascynacji kosmosem odciska swe wyraźne piętno na naszych codziennych konwersacjach. Niestety, mój drogi, nie urodziłeś się jako syn jednego z najbogatszych Polaków, więc raczej klops - pomyślałam z przekąsem, ale zaraz ugryzłam się w język. Nie można dziecku podcinać skrzydeł, niech ma marzenia, niech je pielęgnuje, a ja tymczasem skrzętnie je wykorzystam. W najlepszy możliwy sposób.
Zapraszam do kolejnego odcinka Sposobu na niejadka ;).
Składniki:
- dwa paluszki rybne Pescanova
- papryka czerwona
- papryka żółta
- papryka zielona
- czerwona cebula
- szczypiorek
- gruby plaster sera żółtego
- rzodkiewka
Kadłub rakiety do dwa połączone równolegle paluszki rybne. Sporządzamy je wedle przepisu na opakowaniu. Z czerwonej papryki wycinamy skrzydła, z sera trójkątny wierzchołek. Ozdabiamy rakietę "bajerami" z rzodkiewki i minikrążków ze szczypiorku.
Efekt ogniowego ogona po wystartowaniu maszyny robimy z łodyżek szczypioru. Z kolorowych papryk wycinamy gwiazdy (potrzebny będzie bardzo ostry nożyk!), a księżyc robimy z kawałka czerwonej cebuli.
Pasja zostaje skrzętnie wykorzystana w kuchni, dziecko ma namiastkę podróży w kosmos, a ja satysfakcję, że nie podałam bułki z nutellą.
Zapraszam do kolejnego odcinka Sposobu na niejadka ;).
Składniki:
- dwa paluszki rybne Pescanova
- papryka czerwona
- papryka żółta
- papryka zielona
- czerwona cebula
- szczypiorek
- gruby plaster sera żółtego
- rzodkiewka
Kadłub rakiety do dwa połączone równolegle paluszki rybne. Sporządzamy je wedle przepisu na opakowaniu. Z czerwonej papryki wycinamy skrzydła, z sera trójkątny wierzchołek. Ozdabiamy rakietę "bajerami" z rzodkiewki i minikrążków ze szczypiorku.
Efekt ogniowego ogona po wystartowaniu maszyny robimy z łodyżek szczypioru. Z kolorowych papryk wycinamy gwiazdy (potrzebny będzie bardzo ostry nożyk!), a księżyc robimy z kawałka czerwonej cebuli.
Pasja zostaje skrzętnie wykorzystana w kuchni, dziecko ma namiastkę podróży w kosmos, a ja satysfakcję, że nie podałam bułki z nutellą.
Etykiety:
co zrobić z paluszkami rybnymi,
dla dzieci,
dla niejadka,
owoce morza,
paluszki rybne,
pescanova,
prosto z morza,
rakieta z paluszków rybnych,
ryby,
sposób na niejadka
wtorek, 9 października 2012
Krewetki w sosie kokosowym z mango
Każdy
z Was na pewno byłby w stanie wymienić kilka produktów, które zawsze są w
Waszej kuchni. Wśród składników, na które zawsze znajdzie się miejsce w mojej
lodówce, muszę wymienić mleko koksowe. Dodaję je do różnorodnych potraw,
zarówno tych mięsnych, jak i z owocami morza. Szczególnie lubię mleczko w
towarzystwie duszonych warzyw, ponieważ nadaje im moją ulubioną, kremowa konsystencję. Wbrew pozorom, mleko kokosowe nie smakuje
typowym kokosem. Absolutnie nie można porównać go ani smakiem, ani zapachem do
kokosowych smakołyków . Szczególnie, gdy występuje w towarzystwie odpowiednio
dobranych przypraw, jak trawa cytrynowa, czy imbir. Znam wiele osób, które
twierdzą, że kokosów nie lubią, ale zajadają się moimi potrawami,
przyrządzonymi na jego bazie, ze smakiem. Jeśli do tej pory nie byliście do
niego przekonani, spróbujcie go w najlepszym wydaniu. Dziś przepis na
wyśmienite krewetki w sosie kokosowym z mango.
Do
przyrządzenia sosu potrzebujcie:
odrobinę posiekanego chilli
1-2 ząbki czosnku
posiekany świeży imbir (ok. 1,5 cm)
2 łyżki ciemnego sosu sojowego
dojrzałe mango
małą puszkę mleka kokosowego
trawę cytrynową (używam mrożonej)
szczyptę soli i łyżeczkę cukru
odrobinę posiekanego chilli
1-2 ząbki czosnku
posiekany świeży imbir (ok. 1,5 cm)
2 łyżki ciemnego sosu sojowego
dojrzałe mango
małą puszkę mleka kokosowego
trawę cytrynową (używam mrożonej)
szczyptę soli i łyżeczkę cukru
Do
tego opakowanie krewetek (używam mrożonki Pescanova), odrobina mąki i oleju do
smażenia.
Na
patelni rozgrzewamy olej i smażymy na nim posiekany czosnek, chilli i imbir.
Ciągle mieszamy, by nie przypalić czosnku. Następnie wrzucamy na patelnię
drobno pokrojone mango i łyżeczkę cukru.
Smażymy, aż mango będzie miękkie, po
czym dolewamy mleko kokosowe i zmniejszamy ogień. Gdy sos zacznie gęstnieć,
dodajemy sos sojowy, szczyptę soli i trawę cytrynową (np. przekrojoną na pół,
żeby łatwo było ją usunąć przed podaniem).
Krewetki
oczyszczamy, obtaczamy w mące i smażymy na drugiej patelni. Gdy będą miały
złoty kolor, odsączamy je z tłuszczu i podajemy z gorącym sosem.
Etykiety:
krewetki,
krewetki z mango,
krewetki z sosem kokosowym,
mleko kokosowe,
mrożone krewetki,
pescanova,
pomysł na krewetki,
przepis na danie z krewetkami,
przepis na krewetki
piątek, 5 października 2012
Pizza z owocami morza i szynką parmeńską
Od poniedziałku do czwartku ciągle gdzieś gnam. Załatwiam tysiące spraw - wizytę u pediatry, weterynarza, odbieram naprawione buty, zlecam zreperowanie zegarka, który stanął, odwiedzam dziadków, robię zakupy, wiozę na basen i z basenu, cały czas coś. Dopiero w piątek wyhamowuję, naumyślnie nie zadając sobie wtedy żadnych "misji specjalnych".
Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie piątek to dobry czas na domową pizzę. Niespieszne ugniecenie drożdżowego ciasta, starcie sera, oczekiwanie na pyszną ucztę. To jedyny dzień, kiedy zmęczeni po pracy możemy zrelaksować się i oddać ulubionej czynności - leniwemu spoglądaniu w telewizyjny ekran, sączeniu wina, ulubionej lekturze. Wspólne gotowanie i jedzenie to jedna z przyjemniejszych chwil z rodziną.
Składniki:
- ciasto na pizzę
(przepis na domowe ciasto na pizzę znajdziecie tutaj - klik!
- 2 duże kulki mozzarelli
- opakowanie mieszanki owoców morza od Pescanovy
- ok.6-7 plastrów szynki parmeńskiej
- spora łyżka koncentratu pomidorowego
- 4 ząbki czosnku
- szczypta chili
- szczypta soli morskiej- oliwa z oliwek
Ciasto robimy wedle przepisu z notki, do której powyżej znajdziecie przekierowanie.
Owoce morza rozmrażamy, odcedzamy z nadmiaru wody, możemy odrobinę osuszyć ręcznikiem papierowym (im mniej wody na pizzy, tym ładniej nad wzrośnie). Mozzarellę ścieramy na tarce o grubym oczku. Szynkę rwiemy na drobniejsze, choć nie bardzo drobne, kawałki. Łyżkę koncentratu łączymy z przeciśniętym przez praskę czosnkiem, solą i chili.
Wyrośnięte ciasto układamy na posmarowanej oliwą blasze. Na nim rozsmarowujemy podkład z koncentratu i czosnku. Następnie układamy kolejno - ser, owoce morza, szynkę parmeńską.
Pieczemy około 15-20 minut w temperaturze 200st. C.
Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie piątek to dobry czas na domową pizzę. Niespieszne ugniecenie drożdżowego ciasta, starcie sera, oczekiwanie na pyszną ucztę. To jedyny dzień, kiedy zmęczeni po pracy możemy zrelaksować się i oddać ulubionej czynności - leniwemu spoglądaniu w telewizyjny ekran, sączeniu wina, ulubionej lekturze. Wspólne gotowanie i jedzenie to jedna z przyjemniejszych chwil z rodziną.
Składniki:
- ciasto na pizzę
(przepis na domowe ciasto na pizzę znajdziecie tutaj - klik!
- 2 duże kulki mozzarelli
- opakowanie mieszanki owoców morza od Pescanovy
- ok.6-7 plastrów szynki parmeńskiej
- spora łyżka koncentratu pomidorowego
- 4 ząbki czosnku
- szczypta chili
- szczypta soli morskiej- oliwa z oliwek
Ciasto robimy wedle przepisu z notki, do której powyżej znajdziecie przekierowanie.
Owoce morza rozmrażamy, odcedzamy z nadmiaru wody, możemy odrobinę osuszyć ręcznikiem papierowym (im mniej wody na pizzy, tym ładniej nad wzrośnie). Mozzarellę ścieramy na tarce o grubym oczku. Szynkę rwiemy na drobniejsze, choć nie bardzo drobne, kawałki. Łyżkę koncentratu łączymy z przeciśniętym przez praskę czosnkiem, solą i chili.
Wyrośnięte ciasto układamy na posmarowanej oliwą blasze. Na nim rozsmarowujemy podkład z koncentratu i czosnku. Następnie układamy kolejno - ser, owoce morza, szynkę parmeńską.
Pieczemy około 15-20 minut w temperaturze 200st. C.
Etykiety:
chillout,
czosnek,
home made pizza,
mieszanka owoców morza,
mozzarella,
owoce morza,
pescanova,
piątek,
pizza,
pizza domowa,
prosto z morza,
seafood,
szynka parmeńska
Subskrybuj:
Posty (Atom)